Sezon transmisji z Metropolitan Opera zaczął się dla mnie pełną scenicznego przepychu inscenizacją "Samsona i Dalili". Produkcja w iście hollywoodzkim stylu. Może nawet bardziej z Bollywood mi się kojarzyła, ponieważ taka tam była feria kolorów, klejnotów, piór.
Historia biblijna pokazana bez metafizycznej głębi, po prostu czysta sobotnia rozrywka i to jest lekki zarzut, bo nie wiem czy na długo zapadnie mi w pamięć. Z dwoma wyjątkami - po pierwsze dawno już tak nie podobał mi się Roberto Alagna, który dał swojemu bohaterowi mnóstwo młodzieńczego (nie inaczej!) zapału. Można było usłyszeć w kilku dramatycznych momentach, że to wykonanie jest jakby "na krawędzi" jego możliwości wokalnych, ale nie skończyły się one katastrofą. Odważnie, bez kalkulacji i póz zaśpiewał i zagrał Samsona.
Photo: MET
Photo: MET
Elinę Garancę uwielbiam i zawsze jej śpiew budzi mój zachwyt, natomiast jako Dalila pozostawiła pewien niedosyt, bo zbyt koturnowa i królewska była ta postać. Może wina leży po stronie autorki kostiumów, która ubrała ją w pompatyczne purpurowe szaty, koronę itd.. Najpiękniej Garanca wyglądała w zwiewnej seledynowej sukni w najcudowniejszym drugim akcie opery. Wyznać muszę, że zawsze czekam najbardziej na dreszcz zachwytu, gdy Dalila śpiewa “Mon cœur s’ouvre à ta voix” i tym razem był - dla niego warto było pokonać kilometry.
Chór MET jak zwykle wspaniały.
dyrygent: Sir Mark Elder
reżyseria: Darko Tresnjak
scenografia: Alexander Dodge
kostiumy: Linda J. Cho
światło: Donald Holder
scenografia: Alexander Dodge
kostiumy: Linda J. Cho
światło: Donald Holder
Roberto Alagna - Samson
Elīna Garanča - Dalila
Laurent Naouri - Arcykapłan
Elchin Azizov - Abimélech
Dmitry Belosselskiy - Stary Żyd
Dawno nie słuchałem / nie oglądałem produkcji z MET i jedno mnie w Pani recenzji zaskoczyło. Chór MET był dla mnie zawsze jednym z najgorszych chórów. Czyżby zaszły jakieś zmiany?
OdpowiedzUsuńMoże mam szczęście, ale do tej pory się nie zawiodłam. Możliwe też, że się nie znam, ale mi się podoba;)
Usuń