Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Tomasz Kuk. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Tomasz Kuk. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 15 lutego 2016

Rycerskość wieśniacza/Pajace - 13.2.2016 - Opera Nova

Photo: Opera Nova
Sobotnie przedstawienie składało się z dwóch interesujących reżysersko realizacji a ponadto mieliśmy szczęśliwą kumulację pięknych głosów na scenie. To lubię!

Kiedy rozpoczyna się "Rycerskość wieśniacza" prawie namacalnie czujemy upał letniego dnia na Sycylii. Kamienne ściany domów oświetla mocne słońce, na ziemi leży coś co przypomina wulkaniczny pył.  Kobiety w czarnych, koronkowych sukienkach ochładzają się wodą z glinianych dzbanów.  W świąteczny wielkanocny poranek odbywa się procesja z figurą Matki Bożej i chorągwiami. Co dosyć szokuje i raczej można byłoby to powiązać z Wielkim Postem, w procesji niesiony jest ogromny krzyż z żywym Jezusem - młodym, bardzo urodziwym mężczyzną i biorą w niej udział jakieś wijące się figury przypominające biczowników (tych chwytów inscenizacyjnych nie rozumiem). "Rycerskość wieśniacza" to opera werystyczna, lecz reżyser każe bohaterom tej historii wykonywać nieco przerysowane, teatralne gesty, co kojarzy mi się ze stylistyką pierwszych, niemych filmów. Każda z postaci ma swój charakterystyczny gest - atrybut.  Powtarza go kilka razy, co daje jej dodatkową rozpoznawalność jak aktorom komedii dell arte. Tak będzie również potem w "Pajacach". Santuzzę gra Jolanta Wagner, którą bardzo cenię, bo potrafi tworzyć role pełnokrwistych, namiętnych, cierpiących kobiet. Wierzę w to co robi na scenie.  Santuzza nie czuje  się godna brać udziału w święcie, bo jest kochanką Turiddu. Jego uczucie już chyba wygasło, bo znowu spotyka się z Lolą, która miała na niego czekać, kiedy szedł do wojska. Nie czekała, wyszła za mąż za woźnicę Alfia, jednak teraz potajemnie umawia się z Turiddu. Zrozpaczona Santuzza szuka pomocy u matki ukochanego, błaga też jego, aby wrócił. To na nic, bo widzimy, że dziewczyna najwyraźniej już mu się znudziła. Tadeusz Szlenkier ma w barwie głosu ciepłe południe Włoch, tak jakby rzeczywiście był chłopakiem stamtąd, z okolic Palermo. Jego Turiddu zaplątany w mroczne związki z kobietami czuje, że źle postępuje i może podświadomie szuka radykalnego rozwiązania swoich problemów, dlatego prowokuje Alfia do walki do ostatniej krwi. Scena rozmowy syna z matką - najważniejszą jak się okazuje kobietą jego życia - bardzo poruszała.  Turiddu przeczuwa, że zginie w pojedynku i pokazuje, że w gruncie rzeczy nie jest złym człowiekiem, kocha matkę, troszczy się o Santuzzę. One dwie w finale "Rycerskości wieśniaczej" los zjednoczy w bólu po stracie kochanej osoby i znajdą nawzajem w sobie oparcie. Warto zobaczyć Małgorzatę Ratajczak w roli Mammy Lucii - ma głos o pięknym, szlachetnym brzmieniu i potrafi wykreować oszczędnymi środkami zapadającą w pamięć postać.

Santuzza
Photo: Opera Nova

 Turiddu
Photo: Opera Nova

 
 Mamma Lucia
Photo: Opera Nova

W "Pajacach", które inscenizacyjnie trochę mniej nam się podobały, mieliśmy galę świetnych wykonawców - nie było słabych punktów. Po każdej kolejnej arii następowało albo głośne albo wewnętrzne "WOW!" (nie zawsze w trakcie przedstawienia jest "przestrzeń" na oklaski).  Rozpoczął  ją introdukcją Si può?... Si può?... Signore! Signori! ... Un nido di memorie Łukasz Goliński (co za legato!). Myślę, że bardzo dobrze czuje się w tej roli, Tonio jest jakby stworzony dla niego!
Łukasz Goliński
Photo: Opera Nova
Słynna aria Vesti la giubba Tomasza Kuka ścisnęła mi serce smutkiem - to dobry znak ...
Świetnie zaśpiewali swoje partie Stanisław Kufluk (Silvio), Maciej Musiał (Arlecchino) - pierwszy raz miałam przyjemność posłuchać ich na scenie. Podobnie Agnieszka Piass  pokazała bardzo wyrazistą aktorsko i wokalnie Neddę. Naszej małej toruńskiej "paczce" spodobał się szczególnie "walentynkowy" duet Neddy i Silvia.
Ogromne brawa (już nie wiem jakich oryginalnych słów użyć, żeby się nie powtarzać w zachwytach) jak zwykle należą się chórowi Opery Nova i orkiestrze pod batutą Wojciecha Rajskiego - szczególnie w "Rycerskości wieśniaczej" pieśni śpiewane przez chór przemieszczający się w procesji wywoływały wielkie wrażenie.

"Pajace", mówiąc potocznie, były nieco "przekombinowane". Stwierdziliśmy, że reżyser zbyt dużo atrakcji chciał umieścić w poszczególnych scenach. Z naszych miejsc widać było jak niewygodnie śpiewa się Neddzie kroczącej po obracających się toaletkach - z trudem utrzymywała równowagę. Uwagę widzów, którzy powinni koncentrować się na dramacie dziejącym się w finale pomiędzy Canio, Neddą i Silvio, mocno rozpraszały wstawki komiczne. Rewelacyjny żywy kurczak (patrz poniżej)  po prostu "skradł show". Należy mu się osobna sztuka, ale w "Pajacach" jego występy należałoby nieco zredukować!
 

 Photo: Opera Nova
RYCERSKOŚĆ WIEŚNIACZA:
Santuzza   Jolanta Wagner
Turiddu   Tadeusz Szlenkier
Alfio    Bartłomiej Misiuda
Mamma Lucia   Małgorzata Ratajczak
Lola    Darina Gapicz
PAJACE:
Canio(Pagliaccio)   Tomasz Kuk
Nedda (Colombina) Agnieszka Piass
Tonio(Taddeo)   Łukasz Goliński
Silvio   Stanisław Kufluk
Beppe(Arlecchino)   Maciej Musiał
dyryguje Wojciech Rajski

Reżyseria:   Andrzej Bubień.
Scenografia i kostiumy:   Anita Bojarska.
Choreografia :  Jarosław Staniek.
Reżyseria świateł :  Artur Szyman.
Przygotowanie chóru:   Henryk Wierzchoń.
Współpraca muzyczna :  Piotr Wajrak.

niedziela, 5 maja 2013

Ariadna na Naxos Opery Krakowskiej – magia i profesjonalizm

ariadna-na-naxos
Przedstawienie pokazane podczas XX Bydgoskiego Festiwalu Operowego - 3.05.2013
Nie widziałam wcześniej tej opery ani w zapisach ani na scenie i cieszę się, że mogłam ją zobaczyć po raz pierwszy właśnie w wykonaniu Opery Krakowskiej. Właściwie mogłabym ograniczyć wypowiedź o tym przedstawieniu do entuzjastycznego „O!”. Poetycki, pełen wyobraźni i czaru, zabawny, subtelny spektakl …
To zasługa niezwykle utalentowanego zespołu -   reżysera Włodzimierza Nurkowskiego (był obecny w Bydgoszczy), scenografa Anny Sekuły, twórcy animacji multimedialnych (niestety nie mogłam doszukać się nazwiska), reżysera światła Dariusza Pawelca, choreografów Katarzyny Aleksander-Kmieć i Jacka Tomasika, dyrygenta Tomasza Tokarczyka a także rzecz jasna tancerzy baletu i bardzo, bardzo dobrych śpiewaków.

Sztuka o sztuce, gra konwencjami – tak stworzyli ten utwór kompozytor Richard Strauss i autor libretta Hugo von Hofmannsthal. W Prologu poznajemy dwa zespoły artystów, którzy na zlecenie Mecenasa mają zaprezentować się na scenie – wykonawców opery o tematyce mitologicznej wraz z jej Kompozytorem – w tej roli piękny mezzosopran Agnieszka Rehlis -  oraz trupę trochę wodewilową, trochę cyrkową na czele z pełną temperamentu Zerbinettą - Katarzyną Oleś-Blachą.  Jak we współczesnych ćwiczeniach korporacyjnych badających elastyczność i kreatywność  zespołu, Mecenas zmienia nagle zasady – obydwie grupy mają wystąpić razem, by mógł się odbyć jeszcze pokaz sztucznych ogni. Biedni artyści  nie mają wyjścia - aby nie stracić kontraktu muszą połączyć swoje siły. Najbardziej zrozpaczony jest Kompozytor, lecz urok Zerbinetty łagodzi jego oburzenie.

My, publiczność widzimy efekt tych połączonych zabiegów  w drugiej części i to jest właśnie to „Och!”. Przed naszymi oczami przesuwają się niezwykle plastyczne sceny, które dzieją się na wyspie Naxos.  Na tym przedstawieniu możemy odpocząć i po prostu cieszyć się tym, co widzą nasze oczy i słyszą uszy. Szczodrze jesteśmy obdarowani obrazami, muzyką. Zakochana w Tezeuszu Ariadna w towarzystwie nimf oczekuje z utęsknieniem swego ukochanego. Stara się ją pocieszyć i rozweselić arlekinadą Zerbinetta i jej towarzysze. Szafirowo -szmaragdowe wyczarowane światłem i animacją multimedialną poruszające się morze, piękny śpiew Ariadny-Magdaleny Barylak i nimf Karoliny Wieczorek , Agnieszki Cząstki, Moniki Korybalskiej przeplatają się z komediowymi scenkami artystów  kuglarzy – cyrkowców  w tęczowych strojach. Dopełnieniem są układy baletowe pojawiające się przede wszystkim w wątku mitologicznym, który jednak mimo wszystko dominuje w tym utworze. Świadczy o tym także zakończenie - w finale na wyspie pojawia się Bachus, szukający Kirke.  Ariadna bierze go za Hermesa posłańca śmierci i przyjmuje z radością i oddaniem.   Bachus – doskonały Tomasz Kuk - zakochuje się w  księżniczce i para łączy się na wieki.

Bez przerysowań, bardzo harmonijnie, elegancko po prostu, udało się połączyć twórcom wszystkie  sceny. Często zdarza się, że po spektaklu w wyobraźni „poprawiam”  reżysera, zmieniam obsadę -  tutaj nie miałabym ochoty niczego ani nikogo zmieniać. Po powrocie do domu przeglądałam i słuchałam fragmentów kilku realizacji tej opery, w tym między innymi z ostatniego festiwalu w Salzburgu. To bardzo subiektywne, ale w roli Ariadny podobała mi się bardziej Magdalena Barylak niż Emily Magee . Co więcej, choć bardzo lubię i podziwiam Jonasa Kaufmanna (ci, co mnie znają, wiedzą że bardzo go cenię), jako Bachusa wolę Tomasza Kuka (!!!). Poważnie.
Dobrze by było aby to przedstawienie zostało nagrane na DVD – jego twórcy zasługują na to  - pierwsza klasa! My - publiczność, myślę, że także. Może znajdzie się jakiś dobry Mecenas ...
897
Photo Jacek Jarczok, www.opera.krakow.pl
IMG_4480
Magdalena Barylak wprowadza na scenę reżysera Włodzimierza Nurkowskiego