Photo: TWON
Gdybym miała określić jednym słowem wczorajszy spektakl "Rigoletta" w Teatrze Narodowym powiedziałabym, że był luksusowy. Po pierwszym akcie było wiadomo, że nie musimy się denerwować o przebieg, bo mamy do czynienia z profesjonalistami - możemy się zrelaksować i po prostu zanurzyć w świat opery. Bezpiecznie można zaprosić na to przedstawienie osoby, które jeszcze nigdy nie miały z tym rodzajem sztuki kontaktu. Tak jak dzieci lubią słuchać bajek ciągle od nowa i nie nudzi się im, a wręcz podoba, że Czerwony Kapturek idzie do Babci z koszyczkiem i jest za każdym razem zjedzony przez wilka a nie odwrotnie, tak i ja, muszę to przyznać, wolę raczej niezmodernizowane operowe inscenizacje. Warszawski "Rigoletto" ma scenografię w stylu włoskim, z pysznymi dekoracjami i kostiumami. Na dodatek Książę (Rafał Bartmiński) jest przystojny i władczy, Gilda (Aleksandra Kurzak) piękna i niewinna, Magdalena (Anna Bernacka) niebezpiecznie seksowna, Sparafucile mroczny i groźny a Rigoletto - budzi współczucie - czyli wszyscy znajdują się na swoim miejscu w opowieści, którą znamy. I co najważniejsze historia ta opowiedziana nam została pięknymi głosami. Zgodnie stwierdziliśmy w gronie znajomych, że największe wrażenie wywarli na nas Książę i Gilda. Szczególnie pozytywnie zaskoczył mnie Rafał Bartmiński - ależ wspaniale jego głos wypełniał przestrzeń! Śpiewał tak, jakby ta rola nie sprawiała mu żadnego trudu. Może trochę brakowało mi niuansów, zróżnicowania uczuciowego w "Ella mi fu rapita!" i przydałaby się odrobina więcej seksapilu w "La donna e mobile", ale jego Książę był zdecydowanie imponujący. Finezji nie brakowało Aleksandrze Kurzak, która choć, jak dowiedzieliśmy się później, zmagała się z chorobą córeczki i własną, była wspaniałą Gildą. Może rzeczywiście dało się to trochę słyszeć na początku, że momentami głos nie ma pełni blasku, ale potem rozśpiewała się i olśniła publiczność zwłaszcza w arii "Caro nome". Z widzianych ostatnio na scenie (na żywo) wykonawców roli książęcego błazna bardziej poruszył mnie Leszek Skrla, jednak Mikołaj Zalasiński to także bardzo dobry, solidny Rigoletto. Lubię Annę Bernacką - szkoda, że rola Magdaleny jest taka krótka. Bardzo także podobał mi się Sparafucile Piotra Nowackiego.
Carlo Montanaro po mistrzowsku poprowadził orkiestrę i chór TWON wydobywając wszytko co najlepsze z tego zespołu. Jaka to przyjemność posłuchać Verdiego w takim wykonaniu. Brawo dla wszystkich! 
Bohaterowie wieczoru - Książę, Gilada, Rigoletto, Maddalena ++
Źródło zdjęcia: Aleksandra Kurzak FB
Książę Mantui: Rafał Bartmiński
Rigoletto: Mikołaj Zalasiński
Gilda: Aleksandra Kurzak
Maddalena: Anna Bernacka
Sparafucile: Piotr Nowacki
Dyrygent: Carlo Montanaro
Reżyseria: Gilberto Deflo
Scenografia: Ezio Frigerio
Kostiumy: Franca Squarciapino