Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Eugeniusz Oniegin. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Eugeniusz Oniegin. Pokaż wszystkie posty

środa, 26 kwietnia 2017

Oniegin - 22.4.2017 MET in HD

Photo: MET
Wybaczcie, nie dam rady napisać o tym "Onieginie". Poddaję się. 
Ciągle bym porównywała obsadę z 2013 i z 2017 roku a sama widzę u siebie stronniczość ...


Eugene Onegin Peter Mattei
Tatiana Anna Netrebko
Lensky Alexey Dolgov
Olga Elena Maximova
Prince Gremin Stefan Kocán
Larina Elena Zaremba
Filippyevna Larissa Diadkova
Triquet Brian Downen
Captain David Crawford
Zaretsky Richard Bernstein
Offstage voice David Lowe
Dyrygent: Robin Ticciati


wtorek, 2 lutego 2016

Oniegin - 1.02.2016 - Komische Oper Berlin

 Photo: Komische Oper

Jeśli tylko gdzieś na horyzoncie pojawia się "Oniegin" Czajkowskiego, trudno mi go ominąć. To jedna z moich ulubionych oper. "I znów Oniegin stanął na mojej drodze" powtórzę za Tatianą, tym razem w spektaklu z Berlina transmitowanym na Opera Platform. 
Przyznam, że po obejrzeniu mam mieszane uczucia. Zachwyciła mnie Asmik Grigorian - tak autentycznej, dziewczęcej, przeuroczej Tatiany jeszcze nie widziałam. Na tej postaci koncentrowało się całe przedstawienie, inni bohaterowie właściwie stanowili tło. Mocno zrosła się z tą rolą, duże to było dla niej przeżycie, co było widać kiedy śpiewacy wyszli na scenę, żeby się ukłonić. Bardzo ładnie i wokalnie i aktorsko wypadła też Karolina Gumoś w roli Olgi. Reżyser ulokował akcję w jakiejś podmiejskiej, lesistej, mocno zielonej okolicy, co sprawiło, że scenografia cieszyła oko. To są plusy, ale są i negatywy. Gdzieś to się dzieje może nawet nie w Rosji, ale w Europie Centralnej lub Wschodniej i nie w XIX wieku, a myślę, że w latach trzydziestych ubiegłego stulecia. Panowie Oniegin i Leński nie mają w sobie krzyny szlachetności i ogłady, co w przypadku Oniegina można byłoby zrozumieć, ale dlaczego grubiańsko i po prostacku zachowuje  się Leński? Nie podoba mi się to zupełnie, bo spłaszcza się w ten sposób wymowę utworu. Leński śpiewa swoją piękną arię "Kuda, kuda wy udalilis" spocony, pijany, trzymając butelkę wódki w ręku. Bardziej do tej butelki śpiewa niż do Olgi. Oniegin też przychodzi na pojedynek zalany w sztok. Nie, nie, nie! Taka wersja dla mnie odpada. "Czerniakowszczyzna" w złym wydaniu. Ani to mądre ani odkrywcze. Jeśli kiedykolwiek będę wracała do tego przedstawienia, to jedynie do scen z Tatianą, przede wszystkim zaś do pisania listu do Oniegina. 

 Photo: Komische Oper
Wykonawcy:
Günter Papendell - Yevgeniy Onegin
Asmik Grigorian - Tatyana
Karolina Gumoś - Olga
Ales Briscein - Lensky 
Christiane Oertel - Mrs Larina
Alexey Antonov - Prince Gremin
Margarita Nekrasova - Filippyevna
Yakov Strizhak - Zarezki
Christoph Späth - Triquet

Music director: Henrik Nánási
Choir director: David Cavelius
Costumes: Klaus Bruns
Choir: Chor der Komischen Oper Berlin
Sets: Rebecca Ringst
Dramaturge: Simon Berger
Lighting: Franck Evin
Director: Barrie Kosky
Orchestra: Orchester der Komischen Oper Berlin

czwartek, 15 stycznia 2015

Oniegin 11.1.2015 Teatr Wielki Opera Narodowa

Dyrygent: Andriy Yurkevych
Reżyseria: Mariusz Treliński
Scenografia: Boris Kudlička
Kostiumy: Joanna Klimas
Choreografia: Emil Wesołowski
Przygotowanie chóru: Bogdan Gola
Światła: Felice Ross

Obsada:
Łarina - Ewa Marciniec
Tatiana - Irina Mataeva
Olga - Karolina Sikora
Filippiewna, niania - Anna Lubańska
Eugeniusz Oniegin - Artur Ruciński
Leński - Pavlo Tolstoy
Książę Griemin - Aleksander Teliga
Rotmistrz - Czesław Gałka
Zariecki - Robert Dymowski
Triquet - Tomasz Piluchowski
O*** - Emil Wesołowski

Photos: Teatr Wielki Opera Narodowa
Cieszę się bardzo, że udało mi się  pojechać do Warszawy i zobaczyć tego "Oniegina" (premiera w 2002 roku), należącego do kategorii przedstawień:  "wszyscy już to chyba widzieli a ja jeszcze nie".  Choć jest wiele spektakli, które bardziej podobają mi się na DVD, niż na scenie, jednak w tym przypadku lepiej jest być fizycznie w przestrzeni opery i oglądać  światła, ruch sceniczny, ponieważ dopiero wtedy można docenić wszystkie walory wizualne i świetną pracę realizatorów. Zapadło mi w pamięć bardzo wiele obrazów, szczególnie z drugiego i trzeciego aktu - diabelski taniec gości na balu u Łarinych, niesamowita była cała kiczowata, "rokokowa" scena kupletów Triqueta z kwiatem-pozytywką oraz fruwającą baletnicą, sprzeczka Oniegina i Leńskiego na podeście wychodzącym wgłąb widowni, delikatnie  sypiący śnieg, gdy Leński żegna się ze światem, pojedynek w tej samej scenografii, antyparada/antypokaz mody na balu u księcia Gremina, ostania rozmowa Oniegina z Tatianą ...  Całość spektaklu ma w sobie coś z performansu, ze względu na zrytmizowany ruch sceniczny, zmultiplikowane, symboliczne postacie (np. wielu  znudzonych "onieginów" przyglądających się paradzie modeli - manekinów w pałacu Gremina). 
Choć pierwszy akt dzieje się latem,  potem następuje jesień i zima, to jeśliby  mierzyć temperaturę emocji na widowni i scenie, myślę, że była ona dokładnie odwrotna do pór roku. Rosła!
Irina Mataeva dała Tatianie dziewczęcą delikatność i choć jej ładny głos nie ma jakichś szczególnych właściwości,  a interpretacja  nie miała cech "epokowych", to jednak z Tatian widzianych przeze mnie do tej pory na scenie, jej była dla mnie najprawdziwsza, najbardziej naturalna. 
Fantastyczne były obie panie grające postaci starszego pokolenia:  bardzo dobra Ewa Marciniec - Łarina a rewelacyjna wręcz Anna Lubańska - niania.
Pavlo Tolstoya, ukraińskiego tenora występującego w Opera Nova,  widziałam i słyszałam naprawdę w wielu rolach - Leński to moim zdaniem jedna z jego najlepszych. Pięknie zaśpiewał "Ja lublju tiebia", dzierżąc zresztą surrealistyczny nieco żółty patefon w sielankowej scenerii pola żółtych słoneczników.  Piękna tak samo była  aria "Kuda, kuda" na prawie pustej scenie, z tańczącymi w blasku lamp płatkami śniegu. Głos brzmiał czysto, głęboko, męsko. Jego Leński był energiczny i młodzieńczo zadziorny. Olgi, Karoliny Sikory, jakoś nie zapamiętałam (podobnie, o dziwo, jak Gremina w wykonaniu Aleksandra Teligi)  ... Może nie jest to jednak "wina" śpiewaczki, a raczej wynika z tego, że w ogóle niewielka przecież rola Olgi, w tej inscenizacji wydaje się jakoś mało istotna. Należy niewątpliwie do "czarnych" postaci, na czele których stoi rzecz jasna Oniegin - Artur Ruciński - postać mefistofeliczna. Nie można tego Oniegina lubić, bo to ucieleśnienie perfidnego zła i próżności. Intrygant i kusiciel. Dopiero po śmierci Leńskiego nabiera cech ludzkich (dlaczego właściwie nie wiadomo), dręczą go wyrzuty sumienia, co jest nawet fizycznie pokazane w taki oto sposób:
To, że Artur Ruciński śpiewał Oniegina było dla mnie impulsem, żeby być na tym przedstawieniu. Chciałam go nareszcie posłuchać nie w nagraniach a na żywo. Bardzo mi się spodobał. Głos ma teraz ciemny,  "dębowy", włada nim doskonale. W trzecim akcie i ten głos i bohater, którego głosem kreował, nabrali ciepła, namiętności. 
Artur Ruciński bardzo dobrze czuje się na scenie, mam nadzieję, że jeszcze będzie się rozwijał. Och, żeby jeszcze tak można było gdzieś w Polsce zobaczyć go jako Enrico i Posę...! Przynajmniej tyle. I w  jakiejś roli komediowej! 
A! Należy także powiedzieć, że dyrygent Andriy Yurkevych  odebrał zasłużone gorące brawa za mistrzowskie poprowadzenie orkiestry TWON.

Niewiele oper jest w naszej Operze (?) Narodowej w tym sezonie, dobrze więc, że choć ten "Oniegin znowu stanął na mojej drodze".
(ТАТЬЯНА: "Опять Онегин cтал на пути моем, как призрак беспощадный! )



 

poniedziałek, 14 października 2013

Eugene Onegin - Metropolitan Opera

1377430_667108596633375_100005411_n
 Photo: Ken Howard
"Eugeniusz Oniegin" Piotra Czajkowskiego to jedna z moich ulubionych oper. Doskonałe libretto, przepiękna muzyka. Mogłabym jej słuchać, słuchać, słuchać... Scena pisania listu przez Tatianę co prawda do tej pory wydawała mi się za długa, usunęłabym też tańce wieśniaków z I aktu, ale i tak utwór uważam za arcydzieło. Miałam kupiony bilet do Teatru Studio  na transmisję z Metropolitan Opera w Nowym Jorku - no i niestety zamiast 5 października siedzieć i oglądać "Oniegina" w Warszawie przeglądałam i sprawdzałam zestresowana opasłe tomiszcza dokumentacji projektowej przed audytem, który rozpoczynał się w poniedziałek ... Jednak słuchałam wcześniej -  23 września 2013 - premiery w Internecie  i obejrzałam to przedstawienie na YouTube (nie popieram piractwa, ale tym razem już w ten spektakl trochę zainwestowałam i wybieram się, żeby go obejrzeć do Łodzi, więc czuję się usprawiedliwiona) i dlatego spisuję już teraz najważniejsze refleksje.
Brzmiało świetnie! Wykonawcy doskonali - wyjątkiem był tylko Gremin i starsza pani Łarina. Lubię przedstawienia ze strojami i scenografią z epoki - panom szczególnie było w nich do twarzy, paniom jednak dodawały rozmiarów i lat niestety ... Reżyseria światła bardzo dobra - np. świt w pokoju Tatiany, bal u księcia Gremina.
Anna Netrebko przepięknie zaśpiewała scenę pisania listu - tak dobrze, że tym razem słuchałam oczarowana, skupiona i nie odczuwałam upływającego czasu.  W scenie z Onieginem, który odrzuca jej uczucie płakała i rzeczywiście widziałam w niej młodą, delikatną dziewczynę przeżywającą nieszczęśliwą pierwszą miłość. Potem, podczas urodzinowego balu jednak jej postać ginie, jakby w ogóle była nieobecna. Z kolei w scenie ponownego spotkania z Onieginem jest dla mnie zbyt chłodna i wyniosła, jakby wyrachowana. Dopiero finał to znowu popis gry aktorskiej pary głównych bohaterów. Bardzo lubię słuchać Mariusza Kwietnia - lubię  jego głos i tym razem jego wokalna interpretacja roli była fantastyczna.  Oniegin Kwietnia  jest dla mnie bardzo współczesny -  to raczej nie arystokrata, a bardziej znudzony, zblazowany młody człowiek. Przystojny egoista, stawiający swoje zadowolenie i interesy na pierwszym miejscu. Nie bardzo zły, ale bezmyślnie niedbały, lekceważący innych.
Piotr Beczała od początku do końca jest rewelacyjny jako Leński, bardzo naturalny, wzruszający!  To rola jakby napisana dla jego głosu i osobowości. Leński w tej realizacji jest bardzo  energiczny, impulsywny i tak mocno zraniony, że kompletnie nie potrafi zapanować nad swoimi emocjami. Usuwa mu się spod nóg grunt, rozpada jego wizja świata podczas balu u Łarinych i przez pojedynek próbuje odzyskać choć w części kontrolę nad życiem. To on głównie dąży do tego, aby doprowadzić wszystko do końca,
nie daje się "ugłaskać" Oldze i Onieginowi, bo chce być traktowany poważnie.   Drugi akt koncertowo zagrali Mariusz Kwiecień i Piotr Beczała - każda scena to mała perełka. Brzmią też razem doskonale  i kiedy są razem na scenie od razu robi się ciekawie, wyzwala się niesamowita energia. I bal u Łarinych i aria - pożegnanie Łeńskiego i pojedynek nasycone są ogromnymi emocjami. Duże brawa także dla Oksany  Volkovej w roli Olgi! I dla chóru MET też.
(Za V. Giergievem nie przepadam ale jestem laikiem, więc trudno mi komentować głębiej).
Obraz112

Obraz111

1380533_667106759966892_1695272026_n

sobota, 8 grudnia 2012

Eugeniusz Oniegin - 7.12.2012, Teatr Wielki w Poznaniu

MK JK Oniegin
Joanna Kozłowska, Mariusz Kwiecień, Photo K.Zalewska,  www.gloswielkopolski.pl

EUGENIUSZ ONIEGIN : Mariusz Kwiecień
TATIANA: Joanna Kozłowska
LEŃSKI : Paweł Skałuba
OLGA : Sylwia Złotkowska
GREMIN : Aleksander Teliga
TRIQUET :Tomasz Raczkiewicz
ŁARINA : Joanna Cortes
FILIPIEWNA : Vera Baniewicz
KAPITAN, ZARECKI : Jaromir Trafankowski
kierownictwo muzyczne: Tadeusz Kozłowski
reżyseria i kostiumy:  Michał Znaniecki
dekoracje: Luigi Scoglio 
choreografia: Diana Theocharidis
światło: Bogumił Palewicz
Koprodukcja Teatru Wielkiego w Poznaniu, Opery Krakowskiej, Abao/Olbe i Teatro Argentino de La Plata

Śnieg przysypał Poznań, mróz stworzył delikatne, koronkowe dekoracje drzew, płotów... Dobrze się to komponowało z inscenizacją "Oniegina" na scenie Teatru Wielkiego w Poznaniu, która też była zimowa, srebrzysta, lodowa. Widziałam już wcześniej to przedstawienie w maju na festiwalu w Opera Nova w Bydgoszczy. Wtedy sama nie domyśliłam się, że dwa ostatnie akty rozgrywają się wodzie, dlatego że serce głównego bohatera topnieje...Nie przekonuje mnie przeczytane później wyjaśnienie reżysera, ponieważ także i w tej realizacji nie widać, aby Oniegin stał się na końcu lepszym, bardziej czułym człowiekiem, natomiast inscenizacja podoba mi się bardzo, ma wiele pięknych, plastycznych momentów.

Po Operze Narodowej w Warszawie poznańska opera wydaje się być bardzo kameralna (900 miejsc), scena tak blisko! Nie jestem znawcą, ale pochwaliłabym ten budynek za akustykę. Głosy śpiewaków doskonale wypełniały przestrzeń, co oczywiście na pewno przede wszystkim było ich zasługą. Bardzo dobrze oglądało mi się i słuchało "Oniegina" w stolicy Wielkopolski:) Myślałam sobie, że nie mogłabym mieć lepszego wykonania w ROH czy w Wiedniu. Trzy godziny (tylko!) drogi od mojego domu!
Obsada była bardzo mocna. Już w pierwszej scenie pięknie zabrzmiały w duecie Łarina - Joanna Cortes i Niania - Vera Baniewicz. One wprowadzają nas w tematykę tej opery - starsze kobiety opowiadają o miłości i o obowiązku, małżeństwie, które jest codziennością, normalnością, przyzwyczajeniem. Ale szczęście, uczucie kiedyś się pojawiło, błysnęło w sercach jak światełko i o nim się pamięta, tęskni przez całe życie ...
Tatiana - Joanna Kozłowska i Olga - Sylwia Złotkowska wyglądają na scenie rzeczywiście jak siostry: mają długie, brązowe włosy, podobne figury, zielone sukienki, mocne głosy o dosyć ciemnej barwie. Wesoła, trzpiotowata Olga charakterem jest podobna do matki, która tutaj także lubi bawić się tańczyć, chce jeszcze korzystać z życia. Refleksyjna Tatiana  to oczko w głowie Niani, jej zwierza się i radzi. Wizyta zakochanego w Oldze Leńskiego - Paweł Skałuba i jego przyjaciela Oniegina - Mariusz Kwiecień -  wywołuje burzę emocji w wiejskiej posiadłości Łarinów.

Joanna Kozłowska bardzo dobrze zaśpiewała partię Tatiany, szczególnie scenę pisania listu do Oniegina. Aktorsko przydałoby mi się trochę bogatsze zróżnicowanie środków wyrazu u pani Joanny, lepsze oddanie przemiany młodej, nieśmiałej dziewczyny w pewną siebie żonę księcia Gremina - dla mnie Tatiana nie zmieniła się właściwie w ciągu całego przedstawienia.

Oldze i Leńskiemu kazał być reżyser jeszcze trochę dzieciakami, które droczą się, gonią się na scenie. Leński jest dosyć histeryczny na balu u Łarinych - dla niego i Tatiany staje się on koszmarem. Oboje są odrzuceni, przeżywają katusze. Nastrój podkreśla pulsujące ze sceny światło: drażniąca zieleń, czerwień, róż. Poważnie staje się, gdy opada ciemna kurtyna i przed nią, bardzo blisko widzów, Paweł Skałuba wzruszająco śpiewa arię młodego poety podsumowującego swoje krótkie życie: "Куда, куда..." Na kurtynie wyświetlają się słowa jego wyznania do Olgi, wypowiedziane, gdy był jeszcze szczęśliwy, ufny " Я люблю тебя...". Powoli zaczynają się one zacierać, jakby patrzyły na nie oczy pełne łez, potem poszczególne litery kapią, zamieniają się w płatki śniegu, w końcu śnieg wiruje na całej scenie ...
Gdy śpiewają swój duet przed pojedynkiem Leński i Oniegin widownia zastyga w milczeniu, bo robi on ogromne wrażenie: głosy zlewają się ze sobą, idealnie harmonizują a przecież jest to aria "Bраги ..."

Mariusz Kwiecień nie tylko świetnie śpiewał rolę Oniegina, ale on nim po prostu był. Najlepszy Oniegin jakiego widziałam i słyszałam w życiu.  Jak on to robi?! Głos wspaniały i zdolny oddać odcienie przeżyć bohatera, zarówno kiedy odrzuca miłość Tatiany jak i kiedy potem  uświadamia sobie, że ją kocha i chce, aby ona zdecydowała się na życie z nim. Ale nawet wtedy, gdy nie śpiewa jego postać jest niezwykle mocno obecna, skupia uwagę. Poruszająca była scena, sugestywna plastycznie i choreograficznie, kiedy między drugim a trzecim aktem przy dźwiękach poloneza przesuwają się Onieginowi przed oczami postaci, wydarzenia, z jego życia - Olga droczy się z Leńskim, tańczą pary na balu u Łarinych, Leński podchodzi, wyciąga rękę, chce coś powiedzieć.  Przezroczysta zasłona oddziela Oniegina od znajomych postaci, a on przeżywa na nowo wydarzenia, których nie może już zmienić. Czujemy, że cierpi wtedy naprawdę, dręczą go wyrzuty sumienia, przede wszystkim z powodu śmierci Leńskiego.
Oniegin 2
Oniegin i senne zjawy z przeszłości.

Pusty, wypalony wewnętrznie zjawia się na balu u księcia Gremina - w tej roli doskonały Aleksander Teliga - gdzie olśniewa go kobieta, która koncentruje wokół siebie towarzystwo. W niej rozpoznaje Tatianę, jak się okazuje, żona Gremina. Książę przedstawia Oniegina jako krewnego i przyjaciela.  I tym razem egoistyczny Oniegin nie waha się, aby sięgnąć po to, co najdroższe dla kogoś, kto go nazywa przyjacielem.  W tym przedstawieniu ostatnie sceny są dosyć śmiałe. Tatiana rozbiera swoją książęcą, ciężką suknię i sam na sam z Onieginem mierzy się ze swoją namiętnością do niego. Jednak wierność mężowi zwycięża  (całe szczęście!) także  w realizacji M. Znanieckiego:)
"Szczęście było tak blisko ..." niewykorzystane szanse, zmarnowane życie. Oniegin zostaje sam na pustej scenie.
A po spektaklu ...
A po spektaklu chciałam jeszcze dostać autografy. Myślałam, że pójdzie to tak łatwo, jak w Warszawie, ale prosto nie było:) Sympatyczne panie w szatni powiedziały nam, że trzeba wyjść z budynku i wejść od tyłu. Tak też zrobiliśmy, ale moje towarzystwo chciało jednak zostać na zewnątrz (-7C!) Mnóstwo ludzi chodziło wąskimi korytarzami, wychodzili członkowie orkiestry i chóru. Nie było praktycznie nikogo, kto czekałby na autografy. Tak mi się przynajmniej wydawało. "Kobieto, co ty tutaj robisz? Idź do domu!" - kołatało się w mojej głowie. "Bez strojów może nawet nikogo nie rozpoznam ..." A jednak postanowiłam parę minut poczekać. I bardzo dobrze. Porozmawiałam z bardzo miłą członkinią orkiestry grającą na waltorni, która czekała w tym samym, co ja miejscu ( tuż przy drzwiach) na transport do domu, rozpoznałam i poprosiłam o autograf rozpromienionego Leńskiego:). Przyszła jeszcze jedna osoba spoza branży z takim samym celem jak ja.  Potem kątem oka dostrzegłam, że w połowie korytarza pojawiła się grupa rozmawiających osób, a wśród nich nasz Oniegin:) Piszę Oniegin, bo Mariusz Kwiecień był cały czas w stroju swojego bohatera. Rozmawiali o jakichś fachowych, muzycznych sprawach. Dołączyła do nas na chwilę pani garderobiana, która tak jak my nie chciała przeszkadzać i spglądała z dala na rozmawiających. Stwierdziła ku naszej uciesze: "Czekam, żeby rozebrać pana Mariusza":)))) Pan Mariusz naszej dwójce(!) nie uciekł. Dostałam piękne, zamaszyste autografy na programach oraz na koniec uśmiech, który mogłabym  nazwać "Don Giovanni w akcji, niewiasty zachowajcie czujność":) Zabójczy po prostu.
Na panią Joannę Kozłowską nie doczekałam się - martwiłam się o moich ludzi, którzy stali na mrozie. Okazało się przy tym, że zaglądali do środkach, a że są to osoby o wrażliwych sercach, martwili się, że M. Kwiecień cały czas jest w przemoczonych butach (pamiętacie, dwa akty toczą się w wodzie) i na pewno się przeziębi... Mam nadzieję, że tak się nie stało.
*********

wtorek, 8 maja 2012

Eugeniusz Oniegin - Opera Nova Bydgoszcz 6.05.2012


Eugeniusz Oniegin Piotra Czajkowskiego w reż. Michała Znanieckiego (również autor kostiumów)
dekoracje:   Luigi Scoglio,     choreografia: Diana Theocharidis,    światło: Bogumił Palewicz
Wykonują: Opera Krakowska i Teatr Wielki w Poznaniu

ONIEGIN   Marcin Bronikowski
TATIANA Ewa Biegas
LEŃSKI Vasyl Grokholskyi
ŁARINA Bożena Zawiślak-Dolny
OLGA Irina Zhytynska
FILIPIEWNA Vera Baniewicz
GREMIN Aleksander Teliga
KAPITAN, ZARECKI Jaromir Trafankowski
TRIQUET Imeri Kawsadze
Orkiestra i Chór Teatru Wielkiego w Poznaniu
Balet Opery Krakowskiej
Dyrygent: Evgeny Volynskiy
Nie przeczytałam przed spektaklem żadnej recenzji, żadnego wprowadzenia i nie domyśliłam się, że scenografia w dwóch  pierwszych aktach symbolizuje zlodowaciałe serce tytułowego bohatera, a woda na scenie w ostatnim akcie to, ze jego serce się ociepliło, "odtajało"... (!) Naprawdę, mimo dużego wysiłku nie udało mi się tego rozszyfrować - pomyślałam sobie, że to raczej scenografia do "Rusałki" ... Niebezpieczna - Ewa Biegas poślizgnęła się i upadła do tyłu - publiczność zamarła z przerażenia. Całe szczęście, że śpiewaczka mogła dokończyć występ, ale na pewno nie obyło się bez bólu i siniaków.

Pięknie śpiewała Ewa Biegas partię Tatiany - mocny, bogaty w odcienie głos, który doskonale docierał do każdego miejsca w sali. Szczególne wrażenie zrobiła na mnie w jej wykonaniu - rzecz jasna - scena pisania listu do Oniegina. Marcin Bronikowski był bardzo dobry wokalnie, ale jego bohater nie poruszył mojego serca... natomiast Vasyl Grokholskyi (Leński) i Aleksander Teliga (Gremin) owszem! Obaj doskonali, chociaż Vasyl Grokholski musiałby jeszcze trochę popracować nad techniką (wysokie nuty na warsztat!).
 
Leński, Olga, Oniegin

Bardzo podobały  mi się plastycznie sceny, w których Oniegin jakby za zasłoną widzi swoje dawne życia (a może patrzy na  zaświaty...) - np. Olgę droczącą się z  Leńskim, ale nie może się tam dostać, dotknąć nikogo, porozmawiać.

Ciekawy spektakl, wykonany na równym, dobrym poziomie.

P.S. W tej inscenizacji w Krakowie w zeszłym roku w tytułowej roli wystąpił Mariusz Kwiecień:-) )))) Krakowiacy (i Krakowianki) to mają szczęście ...

Ewa Biegas, Mariusz Kwiecień