Nadine Sierra, wielka wschodząca gwiazda opery, wczoraj po
południu dała recital w Park Avenue Armory i jestem pewien, że wszyscy w Park
Avenue pozostali pod wielkim wrażeniem.
Szampan i truskawki - świeże, skrzące się radością przedstawienie "Napoju miłosnego" w rewelacyjnej obsadzie. Nie, nie przesadzam! Najlepsze, jakie do tej pory widziałam - ever.
Długo już nie oglądałam transmisji z Opery Wiedeńskiej i to z tego samego powodu, dla którego trudno mi wytrzymać przed ekranem przedstawienia z Monachium, choć stylistyka tych dwóch miejsc różni się o 180 stopni. Monachium to kwintesencja regietheater i każdy spektakl jest klasykiem tego gatunku, natomiast we Wiedniu czas zatrzymał się chyba przed czterdziestu lub pięćdziesięciu laty. Upór w trwaniu przy swoim i monotonia estetyczna spektakli tych dwóch domów operowych mnie zdumiewa. Chciałam jednak zobaczyć tę "Carmen" Zefirellego z Wiednia, bo bardzo byłam ciekawa jak poradzi sobie z rolą Don Jose Piotr Beczała.