niedziela, 22 stycznia 2017

Romeo i Julia - 21.1.2017 - MET in HD

Photo Met
Miałam wątpliwości czy jechać na "Romeo i Julię", bo hiperaktywni Diana Damrau i Vittorio Grigolo razem na scenie mogli stanowić mieszankę wybuchową. Recenzje były pochlebne, a nawet entuzjastyczne ...

Inscenizacja Shera bardzo mi się podoba. Zachwycają mnie kostiumy zaprojektowane przez Catherine Zuber, interesujące są zmiany scen bez opuszczanej kurtyny, świetna choreografia pojedynków. Muzyka epicka, porywająca. Jeszcze raz uświadomiłam sobie jak bardzo lubię tę operę. Jednak o wiele bardziej niż "Fausta".
Grigolo i Damrau można podziwiać za całkowite oddanie się granym przez nich postaciom. Vittorio Grigolo  od początku do końca przekonał mnie jako Romeo; Diana Damrau stała się dla mnie wiarygodną Julią dopiero w drugiej części przedstawienia. Nie przeszkadzało mi, że Romeo był mocno temperamentny, bardziej włoski, niż francuski. Tym razem Grigolo zdołał nie przerysować swojej postaci, dał jej sporo liryzmu. Tej subtelności i poetyczności mogłaby być jeszcze szczypta więcej, tudzież finezji wokalnej, ale w moich oczach to najlepsza z jego ról. Diana Damrau ma jakieś nieokrzesanie w ruchach, chwilami nienaturalną mimikę przy artykułowaniu dźwięku,  w zbliżeniach widać, że nie jest nastolatką i dlatego na początku patrzyło mi się i słuchało jej bardzo trudno. Bez lekkości i wdzięku zabrzmiała aria "Je veux vivre", głośny oddech drażnił - nie wróżyło to dobrze powodzeniu całości, bo przecież Julia, tak jak Romeo, niemal nie schodzi ze sceny. Na szczęście po przerwie, od duetu "Va, je t'ai pardonne" nastąpiła pozytywna zmiana. Wydaje mi się, że Damrau lepiej i pewniej poczuła się, kiedy mogła pokazać dojrzalszą, bardziej dramatyczną stronę Julii.
I dalej wszytko potoczyło się już dobrze, można było oddychać swobodnie wspaniałą muzyką i chłonąć losy bohaterów aż do tragicznego finału. Dużo emocji, za co tak kocham operę.

PS. Warto jeszcze na pewno zauważyć wybijającą się z postaci drugiego planu Virginię Verrez w roli pazia Romea.  A! Eliot Madore był boski :)
Photo Met
Obsada:
Roméo: Vittorio Grigolo
Julia: Diana Damrau
Ojciec Laurenty: Mikhail Petrenko
Stéphano: Virginie Verrez
Mercutio: Elliot Madore
Benvolio:.Tony Stevenson
Gertrude: Diana Montague
Capulet: Laurent Naouri
Tybalt: Diego Silva
Pâris: David Crawford
Grégorio: Jeongcheol Cha
Duke of Verona: .Oren Gradus
 
Dyrygent: Gianandrea Noseda
Produkcja: Bartlett Sher
Set Designer: Michael Yeargan
Kostiumy: Catherine Zuber
Światło: Jennifer Tipton
Choreografia: Chase Brock



8 komentarzy:

  1. Ten Grigolo jakoś dojrzał ostatnio, niedawno bardzo mnie przekonał jako Hoffmann, wizji wprawdzie nie było (bo w radio), ale fonia jak najbardziej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z ciekawości zapytam, czy widziała Pani tego "Holendra" na Opera Platform?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uczciwie próbowałam obejrzeć (cały czas tam jest),kilka podejść miałam, ale to nie jest wersja dla początkujących. Ja się na Wagnerze nie znam, a to co się widzi to zupełnie inna historia, od tej którą przeczytałam w streszczeniu libretta - nie wciągnęło mnie zupełnie niestety ...

      Usuń
    2. No właśnie. Bardzo mocno mnie rozczarowali. Wszystko bez sensu. Mocno to irytujące. Czarę goryczy przepełniło majstrowanie przy dźwięku. Soliści mieli poprzypinane mikrofony, dołożyli im jakieś dziwne echo i porządnie wzmocnili wolumen. W życiu nie słyszałem, żeby ktoś tak brzmiał w jakimś teatrze. Bardzo mi się to nie podobało. Nie dotarłem nawet do końca pierwszego aktu. Przewinąłem sobie tylko do przodu, żeby posłuchać arii Senty.

      Usuń
  3. "Holender" nie zachwycił, natomiast już zdecydowałam, że kupię zeszłorocznego "Lohengrina" z Drezna, kiedy wypuszczą dvd. Inscenizacja w stylu vintage ;), ale to co słyszałam podobało mi się.

    OdpowiedzUsuń
  4. Na kanale culturebox na youtube cały czas jest dostępny też Holender z Madrytu - dość świeży i przy tym ładny.

    OdpowiedzUsuń