niedziela, 15 stycznia 2017

Cyganeria - 14.1.2017 Opera Bałtycka

 
 Photo: Krzysztof Mystkowski, Opera Bałtycka
Inscenizacja "Cyganerii" w  "Operze Bałtyckiej" jest tradycyjna.  To nie grzech. Dobrze jest obejrzeć przedstawienie, w którym słowa libretta odpowiadają temu co się widzi na scenie. Spektakl udany, choć zabrakło trochę do tego, aby efekt był porywający. Akcję przeniesiono do powojennej Francji, co tym bardziej tłumaczy biedę, z którą boryka się paczka zaprzyjaźnionych artystów zamieszkujących paryskie poddasze. Z wielką przyjemnością pragnę donieść, że wszyscy posiadają bardzo przystojne głosy i tak też wyglądają (!). Kumple z jednego rocznika uniwersytetu powiedziałabym. Czasami jakoś sztuczne wydają się wygłupy w pierwszym i ostatnim akcie, ale tutaj panowie wypadają naprawdę zabawnie,  naturalnie.  Młodzi śpiewacy, którym życzę, żeby jak najczęściej mogli być słyszani na naszych scenach: Szymon Mechliński - Marcello, Janusz Żak - Colline, Taras Kuzmych - Schaunard.  W niewielkiej partii Benoita świetny był Łukasz Jakubczak. 
Pavlo Tolstoy rolę Rodolafa może zaliczyć do swoich sukcesów.  Zaśpiewał ją bardzo dobrze, wszystko wokalnie było na miejscu. Jeszcze ciągle czekam, żeby nauczył się "rzucać publiczność na kolana" - to specjalny rodzaj komunikacji, wymiany energii między artystą a widownią. W trzecim akcie trudno mi było uwierzyć w desperację Rodolfa, że przez  niego Mimi może umrzeć, że nie jest jej w stanie zapewnić środków do życia - jak można rozpaczać z rękoma w kieszeniach?! Za mało było "chemii" między kochankami. No właśnie. Być może też nie do końca wina leży po stronie Rodolfa, że nie czuło się tak bardzo dramatu przekreślonej przez chorobę i śmierć miłości. Obdarzona prześlicznym głosem Julia Pruszak - Mimi wyglądała i zachowywała się jak pensjonarka, ani grama kokieterii. Absolutnie psychologicznie nierealne było dla mnie, żeby mogła odejść od Rodolfa i być utrzymanką wicehrabiego. Skromna, nieśmiała dziewczyna w podkolanówkach. 
Reżyserka w nietypowy sposób poprowadziła postać Musetty. Nie jest to osoba sympatyczna, a to chociażby dlatego, że Alcinor, którego Musetta rzuca, jest weteranem wojennym (dziwne, prawda?). Rodzi się pytanie: "Czemu ona mu to robi?".  Poza tym w tłumaczeniu wyświetlanym nad sceną czytamy, że o Mimi mówi "bidulka". Cytuję z pamięci: "Podarujmy tej bidulce prezent, może ostatni przed śmiercią"... Strasznie to brzmi.

Mimo tych pewnych słabości i słucha się i ogląda gdańską "Cyganerię" bardzo dobrze. 
"O soave fanciulla" Pavlo Tolstoya i Julii Pruszak to czysta poezja.

 Photo: Krzysztof Mystkowski, Opera Bałtycka
 Photo: Krzysztof Mystkowski, Opera Bałtycka
Kierownictwo muzyczne
Warcisław Kunc
Reżyseria
Karen Stone
Scenografia
Ulrich Schulz
Ruch sceniczny
Leah Allen
Światła
Piotr Miszkiewicz

RODOLFO Pavlo Tolstoy
MARCELLO Szymon Mechliński
SCHAUNARD Taras Kuzmych
COLLINE Janusz Żak
MIMI Julia Pruszak
MUSETTA Magdalena Stefaniak
BENOIT Łukasz Jakubczak
ALCINDOR Krzysztof Bobrzecki
PARPIGNIOL Maciej Gronek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz