poniedziałek, 26 czerwca 2017

Faust - 24.06.2017 - Opera Wrocławska

 
Faust - Noc Walpurgi 
Photo: Opera Wrocławska

Pierwszy raz byłam w Hali Stulecia na tak ogromnym operowym widowisku i to co przygotowano rzeczywiście "wbija w fotel". Musimy sobie wyobrazić kilkudziesięciometrową scenę i takiej samej wielkości ekran, na którym wyświetlane były projekcje multimedialne. Na środku obrotowa wieża, która otwierała się i pokazywała różne lokalizacje opowiadanej historii. Akcję przeniesiono do współczesności, były akcenty polskie, ale właściwie ten "Faust" mógłby się dziać wszędzie. 
Tak mówiły obrazy pokazywane w prologu - fragmenty wojen, zamachów terrorystycznych, maszerujące kilkadziesiąt lat temu i teraz wojska. Cieszę się, że Beata Redo - Dobber nie starała się zmienić wymowy utworu, za co pewnie spotka się z zarzutami krytyków, że jej interpretacja nie jest dość odkrywcza, że nie szuka  nowych sensów. Myślę jednak, że pokazała uniwersalny temat ścierania się dobra ze złem, walkę o duszę człowieka w sposób zgodny z intencją twórców tej opery.

Faust i Mefistofeles
Photo: Opera Wrocławska
Nie wiem czy inni widzowie zgodziliby się ze mną, ale dla mnie najważniejszymi bohaterami tego przedstawienia byli Małgorzata i Mefistofeles. Także dwa najpiękniejsze głosy na scenie. Obie role doskonale zagrane i wspaniale zaśpiewane. Katarzyna Mackiewicz stworzyła postać wcale nie słabej i wiotkiej młodej kobiety, która  co prawda ulega słabościom, popełnia tragiczne w skutkach błędy,  ale jest na tyle silna, że w ostatecznej konfrontacji opiera się złu. Jestem po raz kolejny pod ogromnym wrażeniem. Sopran o miłym dla ucha, aksamitnym brzmieniu a do tego słyszy się perfekcyjne przygotowanie wokalne. Fizycznie także bardzo pasowała do granej przez siebie roli, bo chyba mogłaby wyjść na scenę z ulicy, bez charakteryzacji. Najlepsza ze słyszanych i oglądanych przeze mnie Małgorzat.  
Same dobre rzeczy mogę też powiedzieć o odtwórcy Mefistofela.  Gruziński bas Nika Guliashvili utwierdził mnie w przekonaniu, że wiele jest jeszcze fantastycznych śpiewaków, o których istnieniu nie wiem. Dał tej roli dużo odcieni  - i głosem i ciałem budował postać zarówno groźną, jak i sarkastyczno - ironiczną.
Małgorzata i Faust
Photo: Opera Wrocławska

Trudno wypowiadać się obiektywnie, kiedy warunki do śpiewania w tak ogromnej sali są trudne, a poza tym śpiewacy muszą być wspomagani przez nagłośnienie, ale miałam wrażenie, że Eric Fennell - Faust rozwijał się w czasie trwania spektaklu a jego głos nabierał pewności, koloru. "Salut! demeure chaste et pure" zaśpiewał bardzo poetycko, subtelnie. Brawo! W szarym garniturze, z laptopem pod pachą podobny do wielu młodych mężczyzn na ulicy uosabiał, podobnie jak Małgorzata kogoś z nas. Sympatyczny Faust - skromny taki i pozostający trochę w cieniu. 
Walentyn i Małgorzata
Photo: Opera Wrocławska
Nie można natomiast było nie zwrócić uwagi na każde pojawienie się Walentyna - Szymona Komasy. Szczerze i naturalnie zabrzmiała aria "Avant de quitter ces lieux", bez trudu można uwierzyć w więź łączącą rodzeństwo. Dziwnie to może zabrzmi, ale scena pojedynku a potem umierania Walentyna stała się jedną z największych atrakcji wieczoru. W operowej ars moriendi Szymon Komasa jest doskonały.

Początek Nocy Walpurgi
Photo: Opera Wrocławska

Bardzo podobała mi się Noc Walpurgi - Faust najpierw obserwuje, a potem dołącza do orgii osób, które zrzucają podobne do jego "korporacyjne", eleganckie "mundurki" i w bieliźnie jak z reklam kolorowych magazynów uprawiają w różnych dwu i jednopłciowych konfiguracjach "dziki seks". Sceny te nie były przy tym wulgarne, przyświecało im raczej współczucie niż pogarda.

Można się spierać czy taka interpretacja jest uprawniona, ale reżyser pokazała w zakończeniu, że akt odmowy Mefistofelesowi zbawia nie tylko Małgorzatę, lecz także Fausta. Nie budzi to mojego sprzeciwu.

Kilka drobnych (?) uwag. Warto byłoby, aby napisy pojawiały się nie tylko na bocznych ekranach, ale na głównym także, ponieważ osoby, które nie znały treści libretta miały problem ze śledzeniem akcji. Postaciom Siebel i Marty zabrakło dobrego reżyserskiego pomysłu.

Przygotowanie i prowadzenie orkiestry, ogromnych, kilkudziesięcioosobowych chórów budzi podziw. Finałowe trio do tej pory brzmi mi w uszach ...
PS. Czasami potrzeba sporej zachęty, żeby ruszyć z domu. Gabrysiu, mogłabyś pracować jako trener motywacji :). Ulce, Joli, Jurkowi dziękuję za piękny wspólny wieczór we Wrocławiu.

Małgorzata
Photo: Opera Wrocławska


Dyrygent: Marcin Nałęcz-Niesiołowski
Reżyseria, inscenizacja, projekcje wideo, kostiumy: Beata Redo-Dobber
Choreografia: Jacek Tyski
Reżyseria świateł: Maciej Igielski


Doktor Faust - Eric Fennell
Mefistofeles - Nika Guliashvili
Małgorzata - Katarzyna Mackiewicz
Walenty - Szymon Komasa
Wagner - Łukasz Rosiak
Siebel - Katarzyna Haras-Kruczek
Marta - Barbara Bagińska

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz