poniedziałek, 23 października 2017

Falstaff - Opera Nova 21. i 22. 10. 2017

Falstaff
Photo: M. Chełminiak
Bliscy zaczynają patrzeć na mnie z troską, bo zaczynam jeździć kilka razy na to samo  przedstawienie;) Całkiem normalne to nie jest, ale jak wiecie, trudno jest się czasami oprzeć pokusie, gdy widzi się dobre obsady i nie chciałoby się,  żeby umknęła okazja posłuchania osób, które się lubi.

sobota, 14 października 2017

Eros i Psyche - TWON 13.10.2017


To nie jest tak nużąca produkcja jak "Turek w Włoszech", ale niemądra. Barbara Wysocka zażartowała sobie z libretta  Jerzego Żuławskiego i pokazała nam coś na kształt teatrzyku "Zielona Gęś", gdzie  pojawiają się alegorie, postacie historyczne, literackie. Tylko, że Gałczyński śmieszy a Wysocka nie.

wtorek, 10 października 2017

Norma - 7.10.2017 MET in HD

Tak emocjonalnie intensywne było to przedstawienie, że nie czuło się upływu czasu.  Historia Normy, Polliona, Adalgisy została bardzo "współcześnie", a rozumiem przez to, że niekoturnowo opowiedziana przez wspaniałych aktorów - śpiewaków. Pewne niedoskonałości wykonań są, moim zdaniem, nieistotne, ponieważ najważniejszy był osiągnięty efekt - starożytni Grecy powiedzieliby pewnie, że doświadczyliśmy katharsis.
 Photo: MET
Początki były trudne - słychać było napięcie u Sandry Radvanovsky i Josepha Calleji, ale w miarę upływu czasu ich głosy i gra nabrały pewności. "Casta diva" nie wywołała co prawda takiego dreszczu, wzruszenia, jak wtedy kiedy słucham Marii Callas, ale to co wydarzyło się w ciągu całego spektaklu sprawia, że nie wyobrażam już sobie innej, bardziej ludzkiej, prawdziwej Normy jak Sondra Radvanovsky. Podobnie innego Pollione  jak Joseph Calleja - lubię jego "śródziemnomorską" barwę głosu, dużo testosteronu dał postaci, tak mógł wyglądać i brzmieć rzymski dowódca w Galii.  Nie jestem znawczynią, ale myślę, że debiut Joyce DiDonato w roli Adalgisy był niezwykle udany, bardzo mi się podobała.  A najlepiej i najwięcej się działo, gdy śpiewali razem - duety,  tercety  tych trojga były stratosferyczne po prostu. Pięknie swoją obecność zaznaczyła także  Michaelle Bradley obdarzona przykuwającą uwagę twarzą i głosem o dużej urodzie. 
Pierwszy akt tonął w mroku i leśna scenografia była raczej mizerna, za to od drugiego aktu, umiejscowionego  w wiklinowym domostwie Normy, wszystko zaczęło nabierać właściwej formy. Niczego nam już nie brakowało, zanurzyliśmy się zupełnie w muzyce i dramacie. Nie analizowaliśmy, przeżywaliśmy.
Ciekawie zinterpretowała przedstawienie moja przyjaciółka I., z którą byłyśmy na transmisji. Najpierw stwierdziła, że trzy lata temu obraziłaby się na mnie, że ją na nie zabrałam, bo zbyt osobiście by je odebrała i pewnie wyszłaby w trakcie. Potem dodała, że wie dlaczego ta opera nazywa się "Norma" - bo to co przydarzyło się głównej bohaterce ze strony Polliona to niestety  norma ... Łaska Pańska nabiera dystansu.
Photo: MET 

NORMA
Vincenzo Bellini
Norma: Sondra Radvanovsky
Pollione: Joseph Calleja
Adalgisa: Joyce DiDonato
Oroveso: Matthew Rose
Clotilde: Michelle Bradley
Flavio: Adam Diegel
nens: .Christopher Reynolds /John Reynolds
Dyrygent: Carlo Rizzi
Reżyseria: David McVicar
Scenografia: Robert Jones
Reżyseria światła: Paule Constable