poniedziałek, 15 lutego 2016

Rycerskość wieśniacza/Pajace - 13.2.2016 - Opera Nova

Photo: Opera Nova
Sobotnie przedstawienie składało się z dwóch interesujących reżysersko realizacji a ponadto mieliśmy szczęśliwą kumulację pięknych głosów na scenie. To lubię!

Kiedy rozpoczyna się "Rycerskość wieśniacza" prawie namacalnie czujemy upał letniego dnia na Sycylii. Kamienne ściany domów oświetla mocne słońce, na ziemi leży coś co przypomina wulkaniczny pył.  Kobiety w czarnych, koronkowych sukienkach ochładzają się wodą z glinianych dzbanów.  W świąteczny wielkanocny poranek odbywa się procesja z figurą Matki Bożej i chorągwiami. Co dosyć szokuje i raczej można byłoby to powiązać z Wielkim Postem, w procesji niesiony jest ogromny krzyż z żywym Jezusem - młodym, bardzo urodziwym mężczyzną i biorą w niej udział jakieś wijące się figury przypominające biczowników (tych chwytów inscenizacyjnych nie rozumiem). "Rycerskość wieśniacza" to opera werystyczna, lecz reżyser każe bohaterom tej historii wykonywać nieco przerysowane, teatralne gesty, co kojarzy mi się ze stylistyką pierwszych, niemych filmów. Każda z postaci ma swój charakterystyczny gest - atrybut.  Powtarza go kilka razy, co daje jej dodatkową rozpoznawalność jak aktorom komedii dell arte. Tak będzie również potem w "Pajacach". Santuzzę gra Jolanta Wagner, którą bardzo cenię, bo potrafi tworzyć role pełnokrwistych, namiętnych, cierpiących kobiet. Wierzę w to co robi na scenie.  Santuzza nie czuje  się godna brać udziału w święcie, bo jest kochanką Turiddu. Jego uczucie już chyba wygasło, bo znowu spotyka się z Lolą, która miała na niego czekać, kiedy szedł do wojska. Nie czekała, wyszła za mąż za woźnicę Alfia, jednak teraz potajemnie umawia się z Turiddu. Zrozpaczona Santuzza szuka pomocy u matki ukochanego, błaga też jego, aby wrócił. To na nic, bo widzimy, że dziewczyna najwyraźniej już mu się znudziła. Tadeusz Szlenkier ma w barwie głosu ciepłe południe Włoch, tak jakby rzeczywiście był chłopakiem stamtąd, z okolic Palermo. Jego Turiddu zaplątany w mroczne związki z kobietami czuje, że źle postępuje i może podświadomie szuka radykalnego rozwiązania swoich problemów, dlatego prowokuje Alfia do walki do ostatniej krwi. Scena rozmowy syna z matką - najważniejszą jak się okazuje kobietą jego życia - bardzo poruszała.  Turiddu przeczuwa, że zginie w pojedynku i pokazuje, że w gruncie rzeczy nie jest złym człowiekiem, kocha matkę, troszczy się o Santuzzę. One dwie w finale "Rycerskości wieśniaczej" los zjednoczy w bólu po stracie kochanej osoby i znajdą nawzajem w sobie oparcie. Warto zobaczyć Małgorzatę Ratajczak w roli Mammy Lucii - ma głos o pięknym, szlachetnym brzmieniu i potrafi wykreować oszczędnymi środkami zapadającą w pamięć postać.

Santuzza
Photo: Opera Nova

 Turiddu
Photo: Opera Nova

 
 Mamma Lucia
Photo: Opera Nova

W "Pajacach", które inscenizacyjnie trochę mniej nam się podobały, mieliśmy galę świetnych wykonawców - nie było słabych punktów. Po każdej kolejnej arii następowało albo głośne albo wewnętrzne "WOW!" (nie zawsze w trakcie przedstawienia jest "przestrzeń" na oklaski).  Rozpoczął  ją introdukcją Si può?... Si può?... Signore! Signori! ... Un nido di memorie Łukasz Goliński (co za legato!). Myślę, że bardzo dobrze czuje się w tej roli, Tonio jest jakby stworzony dla niego!
Łukasz Goliński
Photo: Opera Nova
Słynna aria Vesti la giubba Tomasza Kuka ścisnęła mi serce smutkiem - to dobry znak ...
Świetnie zaśpiewali swoje partie Stanisław Kufluk (Silvio), Maciej Musiał (Arlecchino) - pierwszy raz miałam przyjemność posłuchać ich na scenie. Podobnie Agnieszka Piass  pokazała bardzo wyrazistą aktorsko i wokalnie Neddę. Naszej małej toruńskiej "paczce" spodobał się szczególnie "walentynkowy" duet Neddy i Silvia.
Ogromne brawa (już nie wiem jakich oryginalnych słów użyć, żeby się nie powtarzać w zachwytach) jak zwykle należą się chórowi Opery Nova i orkiestrze pod batutą Wojciecha Rajskiego - szczególnie w "Rycerskości wieśniaczej" pieśni śpiewane przez chór przemieszczający się w procesji wywoływały wielkie wrażenie.

"Pajace", mówiąc potocznie, były nieco "przekombinowane". Stwierdziliśmy, że reżyser zbyt dużo atrakcji chciał umieścić w poszczególnych scenach. Z naszych miejsc widać było jak niewygodnie śpiewa się Neddzie kroczącej po obracających się toaletkach - z trudem utrzymywała równowagę. Uwagę widzów, którzy powinni koncentrować się na dramacie dziejącym się w finale pomiędzy Canio, Neddą i Silvio, mocno rozpraszały wstawki komiczne. Rewelacyjny żywy kurczak (patrz poniżej)  po prostu "skradł show". Należy mu się osobna sztuka, ale w "Pajacach" jego występy należałoby nieco zredukować!
 

 Photo: Opera Nova
RYCERSKOŚĆ WIEŚNIACZA:
Santuzza   Jolanta Wagner
Turiddu   Tadeusz Szlenkier
Alfio    Bartłomiej Misiuda
Mamma Lucia   Małgorzata Ratajczak
Lola    Darina Gapicz
PAJACE:
Canio(Pagliaccio)   Tomasz Kuk
Nedda (Colombina) Agnieszka Piass
Tonio(Taddeo)   Łukasz Goliński
Silvio   Stanisław Kufluk
Beppe(Arlecchino)   Maciej Musiał
dyryguje Wojciech Rajski

Reżyseria:   Andrzej Bubień.
Scenografia i kostiumy:   Anita Bojarska.
Choreografia :  Jarosław Staniek.
Reżyseria świateł :  Artur Szyman.
Przygotowanie chóru:   Henryk Wierzchoń.
Współpraca muzyczna :  Piotr Wajrak.

wtorek, 2 lutego 2016

Oniegin - 1.02.2016 - Komische Oper Berlin

 Photo: Komische Oper

Jeśli tylko gdzieś na horyzoncie pojawia się "Oniegin" Czajkowskiego, trudno mi go ominąć. To jedna z moich ulubionych oper. "I znów Oniegin stanął na mojej drodze" powtórzę za Tatianą, tym razem w spektaklu z Berlina transmitowanym na Opera Platform. 
Przyznam, że po obejrzeniu mam mieszane uczucia. Zachwyciła mnie Asmik Grigorian - tak autentycznej, dziewczęcej, przeuroczej Tatiany jeszcze nie widziałam. Na tej postaci koncentrowało się całe przedstawienie, inni bohaterowie właściwie stanowili tło. Mocno zrosła się z tą rolą, duże to było dla niej przeżycie, co było widać kiedy śpiewacy wyszli na scenę, żeby się ukłonić. Bardzo ładnie i wokalnie i aktorsko wypadła też Karolina Gumoś w roli Olgi. Reżyser ulokował akcję w jakiejś podmiejskiej, lesistej, mocno zielonej okolicy, co sprawiło, że scenografia cieszyła oko. To są plusy, ale są i negatywy. Gdzieś to się dzieje może nawet nie w Rosji, ale w Europie Centralnej lub Wschodniej i nie w XIX wieku, a myślę, że w latach trzydziestych ubiegłego stulecia. Panowie Oniegin i Leński nie mają w sobie krzyny szlachetności i ogłady, co w przypadku Oniegina można byłoby zrozumieć, ale dlaczego grubiańsko i po prostacku zachowuje  się Leński? Nie podoba mi się to zupełnie, bo spłaszcza się w ten sposób wymowę utworu. Leński śpiewa swoją piękną arię "Kuda, kuda wy udalilis" spocony, pijany, trzymając butelkę wódki w ręku. Bardziej do tej butelki śpiewa niż do Olgi. Oniegin też przychodzi na pojedynek zalany w sztok. Nie, nie, nie! Taka wersja dla mnie odpada. "Czerniakowszczyzna" w złym wydaniu. Ani to mądre ani odkrywcze. Jeśli kiedykolwiek będę wracała do tego przedstawienia, to jedynie do scen z Tatianą, przede wszystkim zaś do pisania listu do Oniegina. 

 Photo: Komische Oper
Wykonawcy:
Günter Papendell - Yevgeniy Onegin
Asmik Grigorian - Tatyana
Karolina Gumoś - Olga
Ales Briscein - Lensky 
Christiane Oertel - Mrs Larina
Alexey Antonov - Prince Gremin
Margarita Nekrasova - Filippyevna
Yakov Strizhak - Zarezki
Christoph Späth - Triquet

Music director: Henrik Nánási
Choir director: David Cavelius
Costumes: Klaus Bruns
Choir: Chor der Komischen Oper Berlin
Sets: Rebecca Ringst
Dramaturge: Simon Berger
Lighting: Franck Evin
Director: Barrie Kosky
Orchestra: Orchester der Komischen Oper Berlin