Nie chciałam słuchać wcześniejszych
wykonań „Potępienia Fausta” Hektora Berlioza, ani czytać wypowiedzi twórców bydgoskiego
przedstawienia, zanim sama go nie obejrzę. Pomyślałam, że lepiej będzie, kiedy
dzieło samo przemówi do mnie i albo je zrozumiem i pokocham, albo zrazi, znudzi,
zmęczy... Przekonało mnie do siebie - i to bardzo!
Jest to utwór rzadko
wykonywany, swobodnie wykorzystujący
motywy zaczerpnięte z powieści Goethego i znacznie różniący się od „Fausta”
Gounoda - ma opinię trudnego. Cieszę się, że Opera Nova podjęła ryzyko wystawienia go na scenie, bo jego gatunek faktycznie wydaje mi się niełatwy do sklasyfikowania. Składa się w
warstwie fabularnej z luźno powiązanych ze sobą scen, muzycznie zaś przypomina
momentami oratorium (ale i tu nie podjęłabym się przyporządkowania do jakiejś
jednej kategorii).
Reżyser Maciej Prus pokazał nam
inscenizację bardzo prostą, z ograniczoną paletą kolorów a w pierwszej części
wręcz monochromatyczną, z niewielką liczbą rekwizytów. Poszczególne sceny obrazują
przede wszystkim, jak się wydaje, stany
duszy głównego bohatera, choć przypisane są im w libretcie lokalizacje –
węgierska wieś, piwnica Auerbacha w Niemczech, brzeg Łaby, komnata Małgorzaty –
jednak jest to bardzo umowne i w istocie mogłyby się rozgrywać wszędzie.
Faust (Łukasz Załęski) jest młody, zagubiony i jakoś
nieporadny, choć nazywają go doktorem. Od pierwszych scen widzimy, że dotyka go
niemoc, znudzenie, chce odebrać sobie
życie. Scenę otaczają dwie gigantyczne szare półkoliste konstrukcje – w ich obrębie toczy się cała akcja
przedstawienia – i tylko czasami przedostaje się do środka światło – dobre albo
złe. Faust śpiewa o wiośnie i pięknie
natury, wieśniacy cieszą się na weselu,
żołnierze ćwiczą energicznie to taktu marsza, ale to nie pokrzepia i nie
rozbudza na dłuższą metę nadziei bohatera – nie ma żadnego żywego koloru prócz
czerni, szarości i bieli.
I któż się pojawia w tej przygnębiającej scenerii? Oczywiście Mefistofel. Diabeł (w tej roli Szymon Komasa), który nosi krwiście czerwone buty, ma długie czerwone paznokcie, staje się mentorem i przewodnikiem Fausta. Właściwie uwodzi go, bo w ich relacji jest coś niepokojąco seksualnego. Mefistofeles wiele razy czule go dotyka, wręcz pieści. To on prowadzi młodego chłopaka do pełnej pijaństwa i rozpusty piwnicy w Lipsku. Tam razem z Faustem słyszymy piosenkę o szczurze śpiewaną przez studenta Brandera (Leszek Holec) i piosenkę Mefistofelesa o pchle. Zniesmaczony Faust nie chce tutaj być, więc diabeł przenosi go w inne miejsce, gdzie stawia mu przed oczy wizję pięknej dziewczyny, która ma na imię Małgorzata – w tym przedstawieniu wizja jest zmultiplikowana – jest wiele dziewczyn – zjaw, które Faust chce dotknąć, ale one mu się wymykają, dlatego prosi o pomoc Mefistofelesa, aby mógł spotkać Małgorzatę.
I któż się pojawia w tej przygnębiającej scenerii? Oczywiście Mefistofel. Diabeł (w tej roli Szymon Komasa), który nosi krwiście czerwone buty, ma długie czerwone paznokcie, staje się mentorem i przewodnikiem Fausta. Właściwie uwodzi go, bo w ich relacji jest coś niepokojąco seksualnego. Mefistofeles wiele razy czule go dotyka, wręcz pieści. To on prowadzi młodego chłopaka do pełnej pijaństwa i rozpusty piwnicy w Lipsku. Tam razem z Faustem słyszymy piosenkę o szczurze śpiewaną przez studenta Brandera (Leszek Holec) i piosenkę Mefistofelesa o pchle. Zniesmaczony Faust nie chce tutaj być, więc diabeł przenosi go w inne miejsce, gdzie stawia mu przed oczy wizję pięknej dziewczyny, która ma na imię Małgorzata – w tym przedstawieniu wizja jest zmultiplikowana – jest wiele dziewczyn – zjaw, które Faust chce dotknąć, ale one mu się wymykają, dlatego prosi o pomoc Mefistofelesa, aby mógł spotkać Małgorzatę.
Dom Małgorzaty (granej przez
Ewelinę Rakocę) to prostokątna szklana gablota wystawowa, w której stoi elegancki fotel i portret Fausta. Mefistofeles
i jego podopieczny zjawiają się tam i obserwują młodą dziewczynę, która śpiewa
liryczną pieśń o królu Thule i jego kielichu. Kiedy dziewczyna zasypia, diabeł
sączy jej do ucha sprośną śpiewkę o naiwnej Ludwiczce. Aranżuje też spotkanie z
Faustem. Młodzi zakochują się w sobie. Diabeł jednak rozdziela parę, mąci spokój młodych strasząc plotkami sąsiadów i gniewem matki dziewczyny. Te jakby wyłaniające
się z koszmaru sennego postaci zaglądają przez szklane ściany „domu” Małgorzaty
i wypłaszają jej ukochanego. Dziewczyna pozostaje sama i tęskni. Faust
natomiast znowu pogrąża się w rozważaniach o naturze i zdaje się, że zapomina o
dziewczynie. Mefistofeles jednak nie wypuszcza go ze swoich szpon – pojawia się,
by dręczyć wyrzutami sumienia. Powiadamia, że czekająca na niego Małgorzata
została oskarżona o morderstwo swojej matki - by ta nie dowiedziała się o spotkaniu z Faustem,
dziewczyna, podawała jej środek nasenny i
dawka okazała się za duża i przez to śmiertelna. Za obietnicę uratowania Małgorzaty Faust godzi
się podpisać cyrograf, że oddaje swoją duszę diabłu. Piekielne rumaki niosą Mefistofelesa i Fausta
do zionącej ogniem czeluści.
Historia jednak nie kończy się triumfem złych
mocy. Małgorzata zostaje zbawiona.
Co stało się powodem potępienia
Fausta? To zapewne, że poddawał się
nudzie i zniechęceniu, a może po prostu lenistwu, bo zaniedbywał to, co
najważniejsze oddając się czczym rozmyślaniom. Reżyser, poprzez scenografię, stroje
pomocników Mefistofela, podobne do stroju Fausta, chyba chciał nam pokazać, że to zagrożenie powszechne.
foto: Opera Nova
Wielkim atutem bydgoskiego przedstawienia okazało się to, że dyrektor Maciej Figas
obsadził w głównych rolach bardzo młodych artystów. Groziło to porażką – ale na
szczęście tak się nie stało. Wiemy, że miał problemy ze znalezieniem Fausta, tym większe brawa, że wyzwanie podjął Łukasz Załęski, który niedawno ukończył studia wokalne w Łodzi. Głos
Łukasza Załęskiego ładnie brzmi w dolnych rejestrach, wyżej jeszcze sporo do zrobienia - na przykład nad pianissimami musi młody tenor jeszcze
popracować, ale wyszedł z tego
spektaklu z tarczą.
Dominującą postacią spektaklu był
jednak Mefistofeles – Szymon Komasa przykuwał uwagę, od
momentu, kiedy pojawił się na scenie. Fantastyczny głos i bardzo duże zdolności
aktorskie - w każdej części swojej partii równie doskonały. Entuzjastycznie przyjęty przez publiczność. Teraz dowiedziałam się, że podobnie jak Mariusz Kwiecień, znalazł się w gronie uczestników programu dla
młodych artystów prowadzonego przez MET. Bardzo szczupły, z bladą twarzą, kusił
gestem i uwodzicielskim niskim barytonem – trudno to zresztą opowiedzieć –
najlepiej zobaczyć i posłuchać. Miał też
swoich czartowskich pomocników – jednym z
nich był Brander – bas Łukasz Holec świetnie wykonał piosenkę o szczurze i
zebrał na koniec zasłużone brawa.
Mefistofeles traktował Brandera w
podobny sposób jak Fausta – te same czułe gesty – wydaje się, że ich droga i los były bardzo podobne.
Olśniła mnie Małgorzata Rakoca w roli Małgorzaty –
przepiękna była w jej wykonaniu pieśń „Le roi de Thulé” – czysty, dźwięczny, o
barwie jak ciemne, szlachetne wino, głos. Do tej pory pozostaje mi w pamięci ta
jej aria. Śliczna jest też z niej dziewczyna – w białej sukience wyglądała zjawiskowo.
Tęskna pieśń “D'amour l'ardente flamme” poruszała serce.
Bohaterem osobnym była muzyka
Berlioza – zmienne kolory, nastroje, tempa – to wszystko wykreowane wspaniale przez orkiestrę pod dyrekcją Michała
Klauzy. Najbardziej nie spodziewałam się chyba efektu, jaki wywrze na mnie wizja piekła – ciarki przechodziły
mi po skórze – to zasługa muzyki, która wywołuje napięcie i grozę (chór śpiewa pieśń w jakimś
diabelskim języku!), ale też
reżyserii tej sceny, świateł i
choreografii – to był pierwszy finał tego przedstawienia.
Kiedy wydaje się, że wszystko się
kończy, rozwiewa się piekielny dym i rozpraszają piekielne czerwone ognie, pojawia się światło - słyszymy chór i wzruszający dziecięcy głos śpiewa nam, że wita
Małgorzatę w niebie … I to finał
prawdziwy.
Reżyseria – Maciej Prus
Kierownictwo muzyczne – Michał Klauza
Współpraca muzyczna – Grzegorz Berniak
Scenografia – Arkadiusz Chrustowski
Kostiumy – Jagna Janicka
Choreografia – Jacek Przybyłowicz
Przygotowanie chóru – Henryk Wierzchoń
Przygotowanie chóru dziecięcego – Izabela Cywińska-Łomżyńska
Reżyseria świateł – Maciej Igielski
Asystent reżysera – Edward Stasiński
Asystent dyrygenta – Maciej Wierzchoń
Faust - Łukasz Załęski
Mefisto - Szymon Komasa
Małgorzata - Ewelina Rakoca
Brander - Leszek Holec
M ... - Anna Krysiak
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz