poniedziałek, 11 grudnia 2017

Gość na Sofie - Ula: "Weekend z Szymonem Komasą"

Photo: Teatr Wielki Poznań
LEGENDA BAŁTYKU Feliksa Nowowiejskiego, czyli weekendu z Szymonem Komasą część pierwsza.
Miałyśmy pojechać z Ewą do Poznania na Legendę Bałtyku, niestety obowiązki zawodowe nie pozwoliły jej na zrealizowanie tego zamiaru. Ewa zaprosiła mnie na na swoją "Sofę", żebym podzieliła się  wrażeniami. 
Legenda Bałtyku Feliksa Nowowiejskiego wystawiona przez Teatr Wielki w Poznaniu to raczej widowisko operowo-baletowe niż tylko opera. Premiera tej produkcji w reżyserii i choreografii Roberta Bondary miała miejsce 8 grudnia 2017 r.  Za pulpitem dyrygenckim stanął Tadeusz Kozłowski.
Legenda Bałtyku nie jest często wystawiana na scenach teatrów operowych. Jej światowa premiera miała miejsce 28 listopada 1924 roku w tym samym Teatrze Wielkim w Poznaniu, a wczorajsze wystawienie zwieńczyło obchody Roku Nowowiejskiego zapoczątkowane w styczniu w 140 rocznicę urodzin kompozytora.
Przyznam, że nie znałam do tej pory twórczości  operowej Feliksa Nowowiejskiego i kojarzyłam go bardziej z pieśniami, muzyką oratoryjną i organową no i oczywiście „co każde dziecko wie” z Rotą do słów Marii Konopnickiej. 

Legenda Bałtyku jest w swojej warstwie fabularnej opowieścią o miłości nieskażonej, niewyrachowanej, pięknej, młodzieńczej czyli ma charakter uniwersalny.  Główni bohaterowie to para, a właściwie dwie pary zakochanych w sobie ludzi: Doman i Bogna (w tych rolach Pavlo Tolstoy i Wioletta Chodowicz)  oraz Tomir i Swatawa (Szymon Komasa i Magdalena Wilczyńska-Goś).  Jest jeszcze czarny charakter Lubor (Robert Gierlach), zakochany w Bognie handlarz bursztynu popierany przez ojca Bogny  Mestwina  (bo kto by nie chciał mieć bogatego zięcia).  Mestwin (Aleksander Teliga) stawia Domanowi warunek: oddam ci Bognę ale przynieś mi koronę, którą bogini Jurata cisnęła w toń Bałtyku odtrącając Peruna – władcę mórz.   
Akcja rozgrywa się w przeddzień Nocy Kupały w rybackiej wiosce położonej tuż nad brzegiem morza.   Robert Bondara przeniósł ją z czasów przedhistorycznych do wczesnego średniowiecza, kiedy to rozpoczyna się proces wypierania kultury pogańskiej przez kulturę chrześcijańską, co wiązało się z chrystianizacją tych terenów.  Fakty te choć nie mają istotnego znaczenia dla przebiegu przedstawionej w legendzie historii,  zostały przez Bondarę wyeksponowane w scenie wypędzenia mnicha, który na plaży usiłuje uczyć dzieci z wioski oraz w zakończeniu przedstawienia gdy w dostojnym korowodzie składającym się z biskupa i mnichów zostaje wyniesiona korona zdobyta przez Domana.    To symboliczne wykradzenie korony jest jakby oderwaniem ludów pogańskich od  ich korzeni. Nowowiejski widział to chyba trochę inaczej gdyż w partyturze trzeciego aktu przedstawiającego radosne świętowanie Sobótki, pobrzmiewają motywy polskich tańców ludowych, które mają swe korzenie właśnie w takich obrzędach słowiańskich przejętych potem prze kulturę chrześcijańską i  zasymilowały się z nią, a nie zostały  wykradzione.  

Legenda Bałtyku jako przedstawienie operowo- baletowe  wykorzystuje sceny baletowe do ukazania warstwy emocjonalnej głównych bohaterów czyniąc całość ciekawszą i bardziej wyrazistą, pozwalającą na wytłumaczenie przebiegu akcji tam gdzie sam wokal nie wystarcza i czyni odbiór dzieła znacznie uboższym. Doman i Bogna mają odpowiedniki swoich dusz i myśli w osobach dwojga tancerzy, którzy przezentują ten rodzaj ekspresji czasami równolegle na scenie wraz ze śpiewakami, czasami zaś oddzielnie. Choreografia tego tańca jest  moim zdaniem bardzo wyrazista i spójna z pozostalymi elementami – muzyką scenografią i opowiadaną historią. Cały drugi akt jest aktem baletowym przedstawiającym podroż Domana do krainy Juraty. Ciekawym zabiegiem jest także wykorzystanie scen filmowych ukazujących Domana pływającego w odmętach morskich. Tłem tych scen jest piękna muzyka  uwertury.
Legenda Bałtyku została wystawiona z wielką dbałością o profesjonalizm wykonawczy zarówno wokalny oparty na pięknych głosach solistów oraz chwytających za serce partiach chóralnych,  jak i orkiestrowy, a także baletowy. Całości dopełniała scenografia oraz kostiumy  w tzw. „duchu epoki”– sznurowane koszule i sukienki z naturalnych materiałów.
Wokalnie i aktorsko na pierwszy plan zdecydowanie wybijał się Szymon Komasa, ktorego głęboki i już dojrzały baryton jest dla mnie ciągłym zaskoczeniem.  Komasę rozpierala młodzieńcza energia, wszędzie było go pełno. Jako przyjaciel Domana chciąl go odwieść od zrealizowania zamiaru niebezpiecznej wyprawy. Szymon Komasa wraz z Magdaleną Wilczyńską-Goś stworzyli wiarygodną aktorsko parę zakochanych w sobie młodych ludzi. Bardzo podobało mi się wykonanieprzez nich  duetu miłosnego w trzecim akcie. „Będzie para z nas dorodna będziem zawsze kochać się” kończy zakochany Tomir. Niestety tzw. chemii  zabrakło mi trochę u pary pierwszoplanowej, chociaż wokalnie byli bez zarzutu, a Pavlo Tolstoy z powodzeniem zmierzył się z najbardziej znanym fragmentem opery arią Domana „Czy ty mnie kochasz o dziewczyno”. Trudną rolę do zaśpiewania i zagrania miała Wioletta Chodowicz  ale wyszla z tego zwycięsko zarówno w duetach, jak i partiach solowych.  Bardzo wiarygodnie zagrała w dramatycznej scenie próby jej zniewolenia przez Lubora.   
Wieczór w Teatrze Wielkim w Poznaniu przedłużyłam sobie oglądając w niedzielę na platformie operowej retransmisję Legendy Bałtyku. Było to jednak zupełnie inne doświadczenie zobaczyć niektóre sceny w zbliżeniach. Zawsze jednak wybiorę..... trzeci balkon.


POTĘPIENIE FAUSTA Hectora Berlioza, czyli weekendu z Szymonem Komasą część druga.

Faust i Mefistofeles
Photo: Opera Nowa

Do Opery Nova mamy blisko i bywam tutaj dosyć często, jak na moje możliwości związane z domowymi obowiązkami. Tym razem po krótkim pobycie u córki w Poznaniu udałam się z walizką na kółkach pociągiem do Bydgoszczy aby tam razem z Ewą i Oliwią zobaczyć Potępienie Fausta. Ewa  widziała już to przedstawienie dwa lata temu. Nie będę więc opisywać moich wrażeń, bo Ewa już to zrobiła na tym blogu. Napiszę tylko tyle, że na naszych oczach rośnie wielki śpiewak na miarę Mariusza Kwietnia. Przy tym jest to wspaniały człowiek, który szanuje swoich fanów i dzieli się z nimi chętnie swoimi przemyśleniami. Oglądajcie Go i słuchajcie na żywo póki możecie, bo pewnie niedługo porwie go wielki operowy świat.

Ula

2 komentarze:

  1. Nie czytam recenzji, bo nie dotarłem na spektakl, mimo że miałem bilet. Praca! Bardzo chcę to zobaczyć. I wtedy przeczytam Wasze wrażenia. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie ja też tylko na YT oglądałam. Przyjemne :)

      Usuń