czwartek, 2 sierpnia 2012

La Boheme - 1.08.2012 Salzburger Festpiele

Udało mi się zobaczyć La Boheme ("Cyganerię") na dużym ekranie w Multikinie w Bydgoszczy. Udało się całkiem przypadkiem, bo dowiedziałam się o tym o 17.00 a o 19.00 była transmisja. Przepiękne przedstawienie! Najchętniej już dzisiaj oglądałabym je  na DVD i "smakowała" poszczególne sceny jeszcze raz.... Ale cóż, trzeba będzie trochę na to DVD poczekać... Plusem dużego ekranu jest to, że można zobaczyć z  mnóstwo szczegółów - czarne oczy Mimi - Anny Netrebko, błękitne oczy Rodolfo - Piotra Beczały, wszystkie niuanse gry bohaterów. Minusem słuchania opery w Multikinie, zwłaszcza do przerwy, było to, że muzyka była tak głośna, że momentami "wbijała" po prostu w fotel!
hires-La_Boh_me_Beczala__Arduini__Colombara__Netrebko___Silvia_Lelli
Photo: Silvia Lelli
A teraz parę słów o tej realizacji:
Daniele Gatti, Conductor
Damiano Michieletto, Stage Director
Paolo Fantin, Set Design
Carla Teti, Costume Design
Martin Gebhardt, Lighting
Kathrin Brunner, Dramaturgy
Nikolaos Lagousakos, Choreographic Assistance
Ernst Raffelsberger, Chorus Master
Wolfgang Götz, Children's Chorus Master
Obsada:
Piotr Beczala, Rodolfo, a poet
Anna Netrebko, Mimì
Massimo Cavalletti, Marcello, a painter
Nino Machaidze, Musetta
Alessio Arduini, Schaunard, a musician
Carlo Colombara, Colline, a philosopher
Davide Fersini, Benoît, their landlord
Peter Kálmán, Alcindoro, a state councillor
Paul Schweinester, Parpignol


Damiano Michieletto w świetny sposób odczytał na nowo tę operę. Umieścił ją we współczesnych realiach Paryża i nie jest to żaden postmodernistyczny Eurotrash. Nie ma Mimi w czepku i Rodolfo z muszką i bardzo dobrze. To są współcześni nam ludzie i dzięki temu to co się dzieje na scenie jest tak bardzo ciekawe! Mam przyjaciółkę ze studiów, która od kilku lat mieszka w Paryżu i egzystuje w taki sposób jak bohaterowie "Cyganerii". Studiuje już któryś z rzędu rok kulturoznawstwo, umieszcza jakieś teksty w gazetach od czasu do czasu, utrzymuje się ze sprzątania mieszkań i ma tyle samo, a może mniej niż oni. Mogłaby dołączyć do tej paczki.
Bardzo mnie wciągnęła ta historia - znam przecież treść La Boheme, ale czekałam jak rozwiną się wydarzenia, co powiedzą do siebie, jak się zachowają bohaterowie, jakbym widziała to pierwszy raz.

  Świetnie zagrali wszyscy w tym przedstawieniu. Oczywiście para Mimi i Rodolfo jest najważniejsza i historia tego związku rewelacyjnie została opowiedziana przez Annę Netrebko i Piotra Beczałę. Mimi jest bardzo nieufna na początku, zachowuje się trochę jak dzikie zwierzątko- boi nawet dotyku, nie chce się angażować. Rodolfo zdobywa jej zaufanie opowiadając jej szczerze o sobie - odkrywają w sobie bratnie dusze. Nie jestem znawcą, nie wiem czy zostały zaśpiewane wszystkie C, nie jest to dla mnie najważniejsze. Dla mnie te partie brzmiały pięknie i trafiały mi do serca: ja po prostu ogromnie lubię słuchać tych dwoje ludzi, kiedy śpiewają razem !!! I to nie było wykonywanie arii, ale wspaniała komunikacja...  Podobała mi się też Anna Netrebko w szarościach bardziej niż w wyrafinowanych kreacjach i ciężkim makijażu (patrz np.: Gavotte z "Manon") a Piotr Beczala w skórzanej kurtce, czarnych jeansach wygląda po prostu super.
Boheme2
Photo: Silvia Lelli

Mimi  bała się tej  miłości i rzeczywiście po krótkich chwilach beztroski i szczęścia zaczęło się cierpienie. Rodolfo był trudny: męczył siebie i chorą Mimi, bo był bezradny wobec jej umierania.

Boheme7
Photo: Silvia Lelli

Na początku tej historii bohaterowie mieli niewiele - w ostatniej scenie widzimy jak tracą, a szczególnie Rodolfo, właściwie wszystko. Włącznie z marzeniami ...

Jeszcze raz - wszyscy wykonawcy  bardzo mi się podobali: Musetta - wamp (Nino Machaidze), Marcello (Massimo Cavalletti),Schaunard ( Alessio Arduini), Colline (Carlo Colombara) - doskonali aktorzy i śpiewacy!

Jeszcze tak sobie pomyślałam, że mogłoby tak przecież być, że ci artyści: Netrebko, Beczała, Machaidze, Cavaletti, Arduini, Colombra mogli dzielić los tych, o których śpiewali ... Przcież tak trudno utrzmać się ze sztuki. Tym naszym wybrańcom akurat się udało - już nie muszą martwić się o czynsz i dzielić puszką sardynek. Mają jednak na pewno inne zmartwienia, bo sława to też też  krzyż Pański ... :)