Photo: MET
Tak dziwnie się złożyło, że w czasie weekendu oglądałam dwa przedstawienia o "stawaniu się człowiekiem" - oba dosyć gorzkie i oba bardzo piękne: "Pinokia" w Gdańsku i "Rusałkę" z MET. Mary Zimmerman prosto, efektownie i efektywnie opowiedziała historię "Rusałki". Lubię jej inscenizacje, a zwłaszcza Lucię di Lammermoore. Ma moim zdaniem "dobrą rękę" do opery, potrafi wydobyć z fabuły to, co istotne i nie ucieka w publicystykę. Już naprawdę dosyć trudno mnie zaskoczyć, ale kiedy odsłoniła się kurtyna w ostatnim akcie, pomyślałam: " Ale inteligentna kobieta z tej MZ", bo publiczność podobnie jak Rusałka przeżywa moment deziluzji. Odsłonił się dla mnie sens "cytatów" scenograficznych; od początku wiele scen nasuwało mi na myśl oglądane wcześniej spektakle. W pierwszym akcie Zimmerman nawiązywała do inscenizacji Schenka, którą pamiętamy z poprzedniej transmisji - ogromne, trochę kiczowate drzewo na środku sceny, na którym Rusałka śpiewa arię "Měsíčku na nebo hlubokém", nimfy w zielonych kostiumach, zwierzęta, które usługują Jezibabie to dziecinny, naiwny świat młodej dziewczyny. Potem, gdy po "operacji" pojawia się jak strzyga w południe z groźnie ubrudzonymi ustami (krew?), widzimy ją w symbolicznej przestrzeni w stylu Deckera albo Carsena.
Photo: MET
Czerwono - zielony akt trzeci na zamku Księcia znowu jest dla mnie aluzją do Schenka. Koniec to dekonstrukcja scenografii, która jest nie tylko w strzępach, brudna, ale jakby wywrócona na drugą stronę, pokazuje "szwy", taka jaką mamy w większości inscenizacji obecnie oglądanych na scenie. Odczytuję to w ten sposób, że Zimmermann zaprezentowała nam w skrócie ewolucję przestrzeni scenicznej i obrazu świata na przestrzeni kilkudziesięciu lat. Jezibaba, śpiewa, że ten dopiero stał się naprawdę człowiekiem, kto unurzał ręce w krwi i ten pogląd zdaje się podzielać większość reżyserów. Tak jak Jezibaba starają się wciąż udowadniać, że jesteśmy naiwni wierząc w dobroć i szczęśliwe zakończenie naszych historii, bo człowiek jest zły, niezdolny do pozytywnych uczuć. Jednak Rusałka takiemu przekonaniu nie chce się poddać i ludzka staje się przez cierpienie i przebaczenie. Nie sentymentalnie to jest ukazane, a wzruszająco. Bo też bardzo utalentowani artyści spotkali się na scenie i było to przedstawienie i zagrane i zaśpiewane wspaniale. Najlepsze dla mnie w tym sezonie transmisji z MET. Przede wszystkim Kristine Opolais stworzyła kompletną kreację aktorską i wokalną. Oczami, mimiką, całym ciałem pokazywała uczucia swojej postaci. Głos jej brzmiał wyjątkowo szlachetnie, pewnie, z mocnymi, czystymi górami. Pozytywnie zaskoczył mnie Brandon Jovanovich, którego miałam okazję słyszeć pierwszy raz. Męski, ale i finezyjny Książę, prawdziwa pokusa rusałek. Co prawda, jak wielu tenorów, brał wysokie C w finale trochę nerwowo (pewnie się nie znam, jednak wydaje mi się, że Dworzak, źle napisał ten fragment, skoro sprawia na ogół trudności śpiewakom i brzmi nienaturalnie), ale poza tym jestem nadal pod wrażeniem tego wykonania. Para głównych bohaterów w końcowych scenach była po prostu rewelacyjna - namiętna, czuła, prawdziwa w emocjach...
Jamie Barton z pewnością przejdzie do historii jako jedna z najlepszych Jezibab. Głos o wspaniałej barwie, mocy, perfekcyjna technicznie i do tego co ona wyprawiała z twarzą! Eric Owens może nie dorównywał swojej koleżance aktorsko, jednak stworzył ładną, ojcowską postać Wodnika i podobało nam się jego śpiewanie, bo dysponuje basem głębokim, "dębowym", zapada w pamięć. Katarina Dalayman natomiast jako Księżna wniosła do roli czegoś indywidualnego, wyróżniającego ją.
Śpieszę także donieść z radością, że polonez w trzecim akcie nie nudził i nie straszył. Choreografia odzwierciedlała niechęć i pogardę, jaką towarzystwo na zamku miało do dziewczyny znikąd. Może oglądali "Trędowatą" Hoffmana? Kto wie ...
Rusalka: Kristine Opolais
Prince: Brandon Jovanovich
Princess: Katarina Dalayman
Jezibaba: Jamie Barton
Gnome: Eric Owens
Kitchen Boy: Daniela Mack
Gamekeeper: Alan Opie
First Sprite: Hyesang Park
Second Sprite: Megan Marino
Third Sprite: Cassandra Zoé Velasco
Hunter: Anthony Clark Evans
Prince: Brandon Jovanovich
Princess: Katarina Dalayman
Jezibaba: Jamie Barton
Gnome: Eric Owens
Kitchen Boy: Daniela Mack
Gamekeeper: Alan Opie
First Sprite: Hyesang Park
Second Sprite: Megan Marino
Third Sprite: Cassandra Zoé Velasco
Hunter: Anthony Clark Evans
Conductor: Mark Elder
Production: Mary Zimmerman
Set Designer: Daniel Ostling
Costume Designer: Mara Blumenfeld
Lighting Designer: .T. J. Gerckens
Choreographer: Austin McCormick
Set Designer: Daniel Ostling
Costume Designer: Mara Blumenfeld
Lighting Designer: .T. J. Gerckens
Choreographer: Austin McCormick
Rzeczywiście, to C zabójcze, ale jest (albo było) kilku tenorów, dla których to nie był problem. Nasz Beczała potrafił ;)
OdpowiedzUsuńP.S. na Culturebox pojawił się Tannhauser z Monte Carlo, ale nie będę oglądał, bo 1) śpiewa Jose Cura (nie jestem w stanie go słuchać; 2) śpiewają po francusku.
To C jest jakieś kaskaderskie. Moim zdaniem kompozytorowi nie wyszło. P. Beczale udaje się prawie zawsze;) Podczas transmisji z MET akurat też mu nie wyszło. Pech. Ale na DVD już wszystko dobrze).
UsuńDziękuję za ostrzeżenie przed Tannhauserem.
Semiramida z Monachium do posłuchania, ale do pooglądania już nie bardzo ... I lepiej jednak nie rozumieć libretta.