Photo: MET
"Trawiata" w realizacji Willego Deckera znowu zagościła na ekranach kin dzięki transmisji z MET. Czy warto było wyruszyć z domu w sobotni wieczór i pokonać kilkadziesiąt kilometrów, żeby ją zobaczyć? Warto. Sonya Yoncheva ma wielkiej urody głos i choć nie jest klasycznym "zwierzęciem scenicznym" jej zaangażowanie gwarantuje zawsze, że będzie się z przejęciem śledziło losy granej przez nią postaci. Nie jest też, jak sądzę, urodzoną Violettą, w pierwszej części raczej "wykonuje zadania aktorskie", dopiero w drugiej części przedstawienia scala się z rolą. "Addio, del passato" było bardzo wzruszające, tak jak cały finał. Dla Michaela Fabiano natomiast moim zdaniem rola Alfreda jest jakby stworzona. Zagrał bardzo naturalnie i z wdziękiem chłopaka, który szczerze i gorąco zakochał się chyba pierwszy raz w życiu. W za wąskim garniturku, nieporadny na przyjęciu u Violetty, szalejący z zazdrości i rozpaczy u Flory, prawdziwy w każdym geście. Michael Fabiano dysponuje tenorem o ładnej, męskiej barwie; to co jednak niepokoi to brak swobody w górnym rejestrze (do popracowania!). Panowie Germont byli fizycznie do siebie podobni - Thomas Hampson jest przystojnym mężczyzną, serce tylko mnie boli, bo widać u niego teraz zmaganie się z rolą, która jest przecież jedną z jego koronnych. Sceny ojca i syna miały wysokie napięcie dramatyczne. Mimo pewnych niedoskonałości całość zadziałała tak jak powinna - oszczędna, symboliczna inscenizacja Deckera skupia uwagę na postaciach, ich tragedii a ofiarą nie jest tu tylko Violetta, ale także Alfredo, który, wierzymy, także został głęboko zraniony. Skłania przy tym mocno Decker do refleksji o umieraniu, o tym jak przeżyć dobrze czas, który nam został, bo przecież to jest motyw przewodni tego przedstawienia.
Z "Rusałki" wyszliśmy w nastroju euforycznym, z "Trawiaty" zagłębieni w myślach.
Photo: MET
Violetta Valery - Sonya Yoncheva
Alfredo Germont - Michael Fabiano
Giorgio Germont - Thomas Hampson
Nie byłam, bo nie miałam ochoty nie wiem po raz który oglądać tej inscenizacji z "Małą czerwoną" w roli głównej i jakoś nie ufam ostatnio Soni Yonchevej , która śpiewa za dużo i wszystko co w gardło wlezie.Szkoda bo taka łapczywość marnuje wielki potencjał. A piszę, bo ucieszyły mnie Twoje słowa o Michaelu Fabiano - poza głosem i techniką on ma niezwykłą, naturalną szczerość przekazu. Alfredo to jest przecież dosyc mdła rola, ale nie w jego wykonaniu.
OdpowiedzUsuńNa "Turka" idę w czwartek i coraz bardziej jestem ciekawa - U Ciebie takie złe wrażenia a p. Szwarcman napisała entuzjastyczną recenzję.Będę dosyc blisko sceny, więc raczej nie pośpię...
Fabiano był bardzo dobry, naprawdę warto zobaczyć jego Alfreda!
OdpowiedzUsuńRecenzji nie czytałam; obok mnie 2 osoby zasnęły w II akcie. Mnie samej też oczy się kleiły, bardzo ładnie wydany, gruby program spadł mi z kolan, więc panów pobudziłam niestety;) Nie podobało się nam, nie zapamiętamy tego wieczoru na długo.