środa, 18 marca 2015

Gość na Sofie: Gabriela Harvey - Donna del Lago w Met



 
 Photo: MET
W niedawnym przedstawieniu  "Donny Del Lago" (cykl zakończył się w ostatnią sobotę) najważniejszy był śpiew. Miałam okazję oglądać spektakl 28 lutego 2015. Domyślam się, że pomimo zawiłej fabuły, opera ta została wznowiona, ponieważ był do dyspozycji zespół śpiewaków, którzy mogli zmierzyć się z tym wyzwaniem bel canto.
W libretcie Andrei Leone Tottoli,  napisanym w oparciu utwór Sir Waltera Scotta „Pani Jeziora”,  główna bohaterka - Elena jest obiecana Rodrigo Di Dhu (John Osborn) wojownikowi z klanu szkockich górali. Ona z kolei kocha Malcolma Groeme (Daniela Barcellona).  Ojciec Eleny Duglas D'Angus (Oren Gradus) jest wrogiem króla Jakuba, który w przebraniu Uberto również stara się o Elenę. Szkocja zostaje ogarnięta wojną  górali i lojalistów.  Rodrigo ginie w walce a ojciec Eleny jest pojmany przez siły wierne królowi. Dodajmy, że ojciec, teraz wróg króla, kiedyś był jego nauczycielem. Tymczasem Elena, chroniona przez pierścień otrzymany od  króla przebranego za Uberto, ma nadzieję przekonać władcę, by darował życie jej ojcu oraz ukochanemu Malcolmowi, który także przybywa jej szukać. Król Jakub odkrywa swoją prawdziwą tożsamość, godzi się z  miłością Eleny do innego,  przebacza zarówno Duglasowi jak  i Malcomowi. Wszystko kończy się dobrze...


Wiele już napisano o inscenizacji przygotowanej przez szkockiego reżysera Paula Currana, że jest nijaka i że scenografia, która sprawdzała się dobrze na świeżym powietrzu w Santa Fe Opera, gdzie tę produkcję wystawiono wcześniej, nie działa w Metropolitan ... Wszystko, co mogę o niej powiedzieć to to,  że jest nieagresywna i nie przeszkadza. Jedna uwaga - często trudno jest dostrzec i wyróżnić solistów na tle chóru, który niejednokrotnie tłoczy się na scenie nie mając właściwie nic do roboty.

Ta produkcja gościła supergwiazdę operową Joyce DiDonato, ulubioną artystkę Metropolitan Opera w Nowym Jorku i Carnegie Hall. (Dygresja: DiDonato kończy swój cykl Carnegie Hall Perspectives z Orkiestrą Filadelfijską w środę 18 marca. Program koncertu składa się z arii bel canto. Ja  natomiast 4 listopada 2014 uczestniczyłem w jej koncercie "Podróż przez Wenecja" w Carnegie Hall. Była wspaniała!)
Oprócz niej w „Donnie Del Lago” występowała jeszcze jedna gwiazda - jej partner z ubiegłorocznej produkcji „Kopciuszka” w Met: Juan Diego Flórez. Wcielił się on w rolę Uberto, czyli ukrywającego się króla Jakuba V. Juan Diego Flórez,  którego głos, od czasu od czasu  wydawał mi się lekko napięty, stanął na wysokości zadania. Na pewno świetnie pasował do roli. Bardzo podobał mi się skórzany strój, który miał na sobie podczas pierwszego spotkania z Eleną. Koloraturowa aria "Och fiamma soave" została przez niego mistrzowsko wykonana! Wspaniały występ od początku do końca! Nie zawiódł. Brawo!


Osborn (Rodrigo), obdarzony tenorem o głębokim, miłym brzmieniu (zdałam sprawę, że chwilami lepiej mi się słucha jego głosu niż Flóreza), był bardzo dobry i sprostał doskonale  ariom “No! Piu Non so frenarmi” i “Ma dov'e colei che accende”. Solidny śpiewak!


Daniela Barcellona śpiewała partię Malcolma Graeme napisaną dla kontraltu. Pomimo jej mniej niż atrakcyjnego kostiumu, peruki i zarostu,  przekonywała w roli ukochanego Eleny. Szczególnie poruszająca była przepełniona smutkiem aria z  II aktu"Ach! si pera”, gdy Malcolm, przekonany, że Elena ma zamiar poślubić Uberto, chce umrzeć.

Oren Gradus jako Ojciec Eleny, Olga Makarina jako powierniczka Eleny i Gregory Schmidt jako Bertram, sługa na dworze króla Jakuba, byli dopełnieniem  tej gwiazdorskiej obsady.



Młody i coraz głośniejszy dyrygent Michele Mariotti prowadził orkiestrę nadając żywe tempa, uważając jednak przy tym, by nie pośpieszać lub zagłuszać śpiewaków.

Jednak w centrum była Joyce DiDonato. Doskonała począwszy od pięknie zaśpiewanej arii  "O mattutini albori, przez bezbłędnie wykonane następne części całego przedstawienia,  po zapierającą dech w piersiach, prawie niemożliwą do wykonanie w ten sposób przez innych  końcową arię "Tanti affetti".
Wcieliła się idealnie w tę rolę  i zawładnęła nią całkowicie. Tego wieczoru mieliśmy idealną wokalistkę – pewną, nieustraszoną, jej głos wznosił się na szczyty bez wysiłku! Ci z nas, którzy tam byli, nigdy nie zapomną jej występu!
 Photo: MET

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz