Photo: ROH
Myślę o "Królu Rogerze" od soboty. Ciekawe, logiczne i inspirujące odczytanie utworu Karola Szymanowskiego zaproponowali Kasper Holten i Steffen Aarfing. Do tej pory wolałam raczej go słuchać niż oglądać, tym razem jednak wizja sceniczna jest niezwykle interesująca i spójna. Cieszę się, że mogliśmy zobaczyć przekaz z Royal Opera House na The Opera Platform - nagranie nadal jest dostępne na tej stronie i mam nadzieję, że pozostanie tam długo. Wartością dodaną są też doskonałe wywiady z realizatorami i wykonawcami przedstawienia.
Podobnie jak "Potępienie Fausta", które oglądałam miesiąc temu, również "Król Roger" dzieje się właściwie "wewnątrz" głównego bohatera. Dominującym elementem scenografii jest ogromna głowa w pierwszym akcie zwrócona do nas przodem, w drugim pokazująca nam, co się w niej kryje. Składa się z trzech poziomów - obrazują one trzy warstwy psychiki Rogera w ujęciu freudowskim. Drugi i trzeci poziom (ego i superego) są do siebie podobne i przypominają bibliotekę z książkami ułożonymi w lekkim nieładzie oraz przyrządami astronomicznymi. W tej przestrzeni Roger rozmawia z Roxaną. Na najniższym poziomie (id) kłębią się nieme, nagie, ubrudzone, męskie postacie - symbolizują jego pragnienia. Roger boi się zejść do tej "piwnicy" swojej osobowości, ale jednak ostatecznie tam trafia i to jest właśnie miejsce, gdzie spotyka się z Pasterzem. Nagie postacie i Pasterz wdzierają się na wyższe piętra i opanowują je wyrzucając stamtąd Rogera - król staje się pątnikiem.
Pytanie o to kim jest Pasterz jest oczywiście zawsze kluczowe dla interpretacji utworu Szymanowskiego - możliwości jest wiele. Kasper Holten widzi w nim uosobienie zerwania z regułami, oddania się instynktom, co jest pociągające dla człowieka i ludzkości w ogóle, ale, jak pokazuje reżyser, w efekcie niebezpieczne i niszczące. To fałszywy prorok, manipulujący uczuciami, który przeradza się w dyktatora. Holten przeniósł akcję w lata dwudzieste, trzydzieste dwudziestego wieku i wpisał w kontekst rodzących się wtedy ideologii totalitarnych, na których czele stali "charyzmatyczni", cieszący się na poły religijnym kultem przywódcy, odrzucający chrześcijaństwo. W trzecim akcie widzimy zgliszcza głowy, do nich wrzucane są książki - obraz przypominający to, co robili w latach trzydziestych faszyści. Pesymistyczne zakończenie. Na pustej scenie zostaje osamotniony król Roger, który śpiewa hymn do Słońca. Podobnie jak w "Potępieniu Fausta" nie zostajemy pozostawieni bez nadziei.
Nie wiem, czy Karol Szymanowski zgodziłby się z tą wizją, ale moim zdaniem wyłania się ona z muzyki i libretta pełnego zmagań, rozterek i niejednoznaczności.
Photo: ROH
Photo: ROH
Moje nieprofesjonalne ucho mówi mi, że muzycznie i wokalnie nie było to idealne wykonanie "Króla Rogera", ale ze względu na świetną koncepcję tej produkcji i ogromne zaangażowanie całego zespołu mamy realizację, która moim zdaniem przejdzie do historii.
Photo: ROH
Mariusz Kwiecień stworzył wspaniałą kreację. Grał człowieka nieszczęśliwego, bo przytłoczonego rolami, które zdają się go przerastać - władcy i męża. Walczy z tym, co czai się, gdzieś w głębi jego osobowości, czego nie do końca rozumie i boi się. Bardzo intensywna była jego obecność na scenie. Śpiewał pięknie, głos miał siłę, głębię. W finale może dało się odczuć pewne zmęczenie, ale całe serce włożył w to przedstawienie - suma summarum genialnie!
Photo: ROH
Pasterz to druga kluczowa rola i jak ta postać nieziemsko trudna - Samir Pirgu pięknie zaśpiewał "Mój Bóg jest piękny jako ja" i był przekonujący jako tajemniczy guru - uwodziciel, który na koniec ukazuje swoje prawdziwe intencje. Trochę za dużo dla mnie było momentami forte w jego wykonaniu, jednak nie było to sprzeczne z ogólną wymową tej roli (w tych chwilach mogliśmy przeczuwać, co kryje się za słodką "fasadą" tajemniczego wędrowca).
Photo: ROH
Szymanowski napisał dla królowej Roxany absolutnie powalającą z nóg muzykę. To sama poezja. Georgia Jarman pokazała bardzo wyrazistą i wiarygodną postać sceniczną - kobiety, która usilnie stara się znaleźć lekarstwo na rozpadający się związek - tak traktuje Pasterza. Krystaliczny, mocny głos (tak brzmi w nagraniu), doskonałe frazowanie.
Brawa także dla pozostałych wykonawców, którzy nie tylko musieli się zmierzyć z niełatwą materią muzyczną, ale także opanować tekst w naszym pięknym, aczkolwiek nieprostym fonetycznie języku.
Dobrze, że mamy takich entuzjastycznych promotorów muzyki Szymanowskiego w osobach Antonio Pappano i Kaspra Holtena!
Photo: ROH
Obsada:
Alan Ewing
Agnes Zwierko
Mariusz Kwiecien
Saimir Pirgu
Georgia Jarman
Kim Begley
Orchestra of the Royal Opera House
Choir: Royal Opera Chorus
Kostiumy: Steffen Aarfing
Choreografia: Cathy Marston
Dramatisation: John Lloyd Davies
Dyrekcja muzyczna: Antonio Pappano
Director: Kasper Holten
Libretto: Jaroslaw Iwaszkiewicz
Światła: Jon Clark
Scenografia: Steffen Aarfing
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWidzialam (slyszalam) wersje koncertowa ,,Krola Rogera" w Bostonie. Chociaz bylam pod wrazeniem M.K., nie moge tego porownac z tym co przezylam (tak!) w niedziele. Musze teraz zobaczy na ,,zywo," wiec listopad w Krakowie! GH
OdpowiedzUsuńGabrysiu, musimy upolować bilety! :)
Usuńpoprawka: Musze teraz zobaczyc na ,,zywo," wiec listopad w Krakowie! GH
UsuńOglądałam własnie ten spektakl z widowni ROH. Do dziś nie ochłonęłam. Muzycznie to było absolutnie fenomenalne wykonanie (tu się z autorką nie zgadzam), no, może Pirgu okazał się tylko bardzo dobry ... Wielkie przeżycie. Obawiam się, że w Krakowie to już nie będzie to samo, bo z całym szacunkiem miejscowa orkiestra to jednak nie to samo.Ale też będę.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę, też mi się marzyło, aby tam być! Zgadzam się - fenomenalne przedstawienie.
OdpowiedzUsuńNie chciałam się specjalnie czepiać, ale Edrisiego (Kima Begleya) słuchało mi się momentami trudno... dlatego napisałam, że nieidealne... I jeszcze przydałoby mi się trochę więcej "aksamitu" w głosie Samira Pirgu.