środa, 24 sierpnia 2016

Czekam na "Fausta"

Myślę, że nie jestem chyba ani specjalnie konserwatywnym, ani też  liberalnym odbiorcą spektakli. Może mi się spodobać inscenizacja Schenka, ale i Trelińskiego albo Czerniakowa. Niech by "Faust" był klasyczny, niech by był postmodernistyczy, byle nie pozostawiał obojętnym. Na takie przedstawienie czekam. Te, które do tej pory widziałam nie były zupełnym rozczarowaniem, ale oczarowaniem także nie.
"Faust" w Operze Wiedeńskiej - maj 2014
 
Obsada bardzo dobra: Yoncheva, Beczała, Schrott, Eröd w głównych rolach. Zaśpiewane doskonale, ale kto był na miejscu albo oglądał transmisje z Wiednia wie jak ubogie inscenizacyjnie i statyczne mogą być tam przedstawienia. Ładny i wzruszający był początek, czyli scena kiedy Faust podsumowuje swoje życie. Tutaj pusta, mroczna scena z fotelem starego doktora podkreślała jego opuszczenie. Potem skrajnie uboga scenografia mnie zaskoczyła. Jedno smutne, sztuczne drzewko na środku sceny. Stroje Fausta i Małgorzaty przypominały z daleka za dużą piżamę w przypadku jego i koszulę nocną w przypadku jej i to nie tylko w scenach w domu Małgorzaty. Nie wydaje mi się, żeby dobrze czuli się w kostiumach i scenografii. Erwin Schrott za to jako Mefistofeles w skórzanym płaszczu z czerwonym wachlarzem kradł show. 

Plusem było to, że miałam bardzo dobre miejsce - świetna akustyka i widoczność w demokratycznej cenie (Loge 12, Reihe 2, Platz 4, gdyby ktoś się wybierał), tak więc można było po prostu zanurzyć się w muzyce i pozwolić wyobraźni uzupełnić to,  czego brakowało na scenie.

Zresztą patrząc z dłuższej perspektywy było to dla mnie bardzo pouczające doświadczenie, ponieważ sporo się działo interesujących rzeczy po spektaklu i były one jakby jego przedłużeniem. Poszliśmy ze znajomymi po autografy. Może jakiś socjolog albo kulturoznawca opisze kiedyś mechanizmy pozascenicznych zachowań śpiewaków i ich fanów, "dworów" jakie się tworzą,  dwustronnego zabiegania o względy, systemu "audiencji", roli żon w zarządzaniu osobami sławnych mężów itd. Bardzo ciekawe, choć cień Mefistofela (tego prawdziwego), co skłóca a nie łączy, był tam mocno obecny. Niewesoło.
 


"Faust" w Salzburgu - sierpień 2016 (transmisja)

Salzburską inscenizację "Fausta" przygotowali Reinhard i Birgit von der Thannen. Zdawałoby się przeciwieństwo wiedeńskiego przedstawienia. Awangardowo, groteskowo, symbolicznie, mnóstwo rekwizytów, bohaterowie nieustannie zmieniali stroje, które nawiązywały do kostiumów cyrkowych.  Moje szare komórki cały czas pracowały starając się dociec sensu oglądanych obrazów. W pewnym momencie stwierdziłam, że już potrzebuję odpocząć, poszłam zrobić herbatę i słuchałam z daleka. Tak było lepiej. Nic (rien) co by mi coś mądrego o świecie i człowieku powiedziało, ale i nie było to przedstawienie skandaliczne, wulgarne. Zabawa formami plastycznymi i ruchem. Summa summarum efekt podobny do wiedeńskiego. Obejrzałam raz, ale słuchać można z przyjemnością wielokrotnie.

Faustem podobnie jak we Wiedniu był Piotr Beczała i pewnie studenci klas wokalnych w akademiach muzycznych będą analizować to wykonanie i uczyć się na nim. Elegancko, subtelnie, z pewnymi górami, a to szczególnie ważne w cavatinie "Salute! demeure chaste et pure, gdzie tak trudno o naturalne, pięknie brzmiące wysokie C. We Wiedniu wydawał się trochę zmęczony, tutaj widać było wysoką formę. 
Ubrano tego Fausta na początku w coś, co wyglądało jak dziecięce śpiochy, z łysą głową wyglądał śmiesznie. Mechaniczne kruki siedzące wokół jego fotela były świetne - dobry gadżet! Potem Faust przeżywał nieustanne metamorfozy, w każdej wizerunkiem zbliżając się do Mefistofelesa (Ildar Abdrazakov)Wreszcie w ostatniej scenie wtopił się w tłum jego pomocników - clownów/pajacyków i zniknął. 

Mefistofeles u von der Thannena to nie byt metafizyczny lecz personifikacja ciemnej strony charakteru tytułowego bohatera. Iladr Abdrazakov stworzył scenicznie ciekawą postać, głos to może pozbawiony demonicznych głębi, ale wykonanie bogate w niuanse. 

Maria Agresta przekonała mnie bardzo jako Małgorzata, choć jej sopran jest ciemniejszy od wszystkich dotąd słyszanych przeze mnie w tej roli. Prawdziwa i ma naturalny wdzięk.Wszystkie sceny z Małgorzatą, wszystkie w ogóle sceny, gdzie pokazane zostały jakieś ludzkie, uczucia, relacje między bohaterami były dla mnie najciekawsze. Nie było ich jednak zbyt wiele, a i tak wyczyściłabym je z plączących się po nich niepotrzebnie moim zdaniem pajacyków.

Rien - Nic. Taki neon pojawia się na początku i na końcu przedstawienia. Małgorzata nie jest zbawiona, bo w tym przedstawieniu nie ma Nieba ani Piekła. Reżyser pokazuje, że jest obłąkana, dlatego nie podąża za Faustem. Nie ma metafizyki, nie ma też końcowego katarsis, które jest wpisane w muzykę. Szkoda, bo zamiast "Fausta" mamy teatr absurdu w stylu "Wariata i zakonnicy" Witkacego z muzyką Gounoda.

Czekam na współczesnego "Fausta", który poruszy rozum, serce, wyobraźnię.

10 komentarzy:

  1. Rzeczywiście Beczała to b. dobry Faust. Lubiłem w tej roli również Alagnę, który dziś nie jest już w stanie dobrze tego zaśpiewać, ale w wersji dvd z ROH osiągnął taką głębię emocjonalną w tej roli, o której inni mogą chyba tylko pomarzyć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widziałam tylko fragmenty, ale jeśli Pan poleca, kupię. Właśnie najczęściej brakuje Faustom psychologicznej wiarygodności.
      Najczęściej też reżyserzy nie wiedzą co w końcowych scenach zrobić z tą postacią.

      Usuń
  2. Ja tę rolę najpierw słyszałem w radiu i to było przejmujące. Potem, kiedy wpadło mi w ręce dvd, inscenizacja mi się podobała, aczkolwiek nie spodziewałem się pewnych cyrkowych wręcz rozwiązań scenicznych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czy to były zaskoczenia pozytywne? :)
      (zabrzmiało jak lekkie ostrzeżenie).

      Usuń
  3. Nie chcę za wiele zdradzać. To jest dość uroczy Faust, lekko tradycyjny, ale też z mrugnięciem do widza.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zanim Pani kupi, może warto przejrzeć:
    http://www.veoh.com/watch/v3823743kx7A4xDH

    OdpowiedzUsuń
  5. A po obejrzeniu proszę o interpretację własną sceny z Mefistofelesem jako boginią, bo ja do dziś nie bardzo to pojmuję. Może któreś z Państwa mi wytłumaczy ... Dodam, że jest jeszcze nowsza wersja tej produkcji, z Pape i Grigolo. A "Faust" nie faustem, a Małgorzatą i Mefistofelesem stoi, taka niesprawiedliwość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A czy to pytanie dotyczy produkcji z Salzburga, czy z ROH? W Salzburgu też Mefistofeles przez moment był przebrany za kobietę (nie wiem po co). Na dvd z ROH jeszcze czekam.
      A co do tego że w "Fauście" Faust na ogół jako postać niknie zdominowany przez Małgorzatę, albo Mefistofelesa, to muszę się zgodzić .

      Usuń
  6. Z ROH. Po obejrzeniu - może coś zaświta.

    OdpowiedzUsuń