Dziwne uczucie, gdy coś wszystkich wokół zachwyca, a ciebie jakoś nie. Podobało mi się, owszem, ale owacje na koniec spektaklu nieco mnie zaskoczyły.
Natalia Babińska przygotowała estetycznie bardzo wysmakowaną inscenizację, z pięknymi kostiumami, interesującą choreografią, ale czegoś zabrakło, żeby poruszyć. Na scenie umieściła Stanisława Moniuszkę, który bawi się pozytywką i projektuje przedstawienie, jakie widzimy na scenie w formie przypominającej i obracającą się pozytywkę, i zabawkę śnieżną kulę (pamiętacie, taką, gdy się ją potrząśnie, sypie się śnieg a w środku może być mała chatka albo bałwanek itp.). Myślę, że na scenie widzimy coś, co się można byłoby nazwać "prototypem" reżyserskim. Niektóre postaci i sceny są jakby dopiero w fazie szkicu. Ciekawy zabieg, jednak dlaczego zastosowała go reżyserka właśnie do "Strasznego dworu"? Pomysł na tyle uniwersalny, że można go powielać, praktycznie w każdej produkcji, tak samo jak ożywianie obrazów w muzeum.
Natalia Babińska przygotowała estetycznie bardzo wysmakowaną inscenizację, z pięknymi kostiumami, interesującą choreografią, ale czegoś zabrakło, żeby poruszyć. Na scenie umieściła Stanisława Moniuszkę, który bawi się pozytywką i projektuje przedstawienie, jakie widzimy na scenie w formie przypominającej i obracającą się pozytywkę, i zabawkę śnieżną kulę (pamiętacie, taką, gdy się ją potrząśnie, sypie się śnieg a w środku może być mała chatka albo bałwanek itp.). Myślę, że na scenie widzimy coś, co się można byłoby nazwać "prototypem" reżyserskim. Niektóre postaci i sceny są jakby dopiero w fazie szkicu. Ciekawy zabieg, jednak dlaczego zastosowała go reżyserka właśnie do "Strasznego dworu"? Pomysł na tyle uniwersalny, że można go powielać, praktycznie w każdej produkcji, tak samo jak ożywianie obrazów w muzeum.
Przesuwały się więc piękne, kolorowe sceny, słyszeliśmy dobrze znane moniuszkowskie melodie, ale mnie to nie poruszało, bo postacie były raczej figurkami-zabawkami, niż ludźmi z krwi i kości. Całe szczęście z nalazł się wyjątek. Najpiękniejszym momentem wieczoru okazała się aria Stefana wykonana wspaniale przez Łukasza Załęskiego. Tak się cieszę, że "dorósł" do tej roli - i głos nabrał barwy, i żadnych kłopotów technicznych, i wspaniała, romantyczna interpretacja. Wielkie brawa!
Podobał mi się także Leszek Skrla jako Miecznik i jego dwie córki Hanna - Julia Pruszak i Jadwiga - Dorota Sobczak. Pozostali wykonawcy pozostawili pewien niedosyt. Zagadką jest dla mnie, dlaczego zabrakło arii Hanny; mam więc wrażenie pewnej niekompletności strony muzycznej produkcji.
Nie udało się podyskutować z polską mitologią i archetypami, tak jak wcześniej zrobiła to Natalia Babińska w "Halce". Tym razem nie zdecydowałam się, żeby pojechać na drugą premierę, co mam w zwyczaju. Trochę żałuję, bo jednak ciekawa jestem drugiej obsady... Może ktoś dotarł i zechce się podzielić swoimi wrażeniami...
Reżyseria: Natalia
Babińska
Kierownictwo
muzyczne: Piotr Wajrak
Scenografia:
Diana Marszałek i Julia Skrzynecka
Kostiumy: Martyna
Kander
Choreografia:
Anna Hop
Przygotowanie
chóru: Henryk Wierzchoń
Reżyseria
świateł: Maciej Igielski
Projekcje
multimedialne: Ewa Krasucka
Miecznik - Leszek Skrla
Hanna - Julia Pruszak
Jadwiga - Dorota Sobczak
Damazy - Szymon Rona
Stefan - Łukasz Załęski
Zbigniew - Janusz Żak
Cześnikowa - Małgorzata Ratajczak
Maciej - Bartłomiej Kłos
Skołuba - Łukasz Jakubczak
Marta - Mariola Rybicka-Miccio
Grześ - Eugeniusz Kalinowski
Stara Niewiasta - Aleksandra Pliszka
Moniuszko - Cezary Pyszka
Zły Duch - Jakub Zarębski
Śmierć - aktorzy Teatru Pantomimy "DAR"
Rusałka - Agnieszka Błaszczyk
Rycerz - Tomasz Gruszecki
Też się zastanawiałam nad brakiem arii "Któraż to, która tej ziemi córa" i odpowiedź znalazłam dopiero w wywiadzie z panią reżyser opublikowanym w programie: „W tej arii padają słowa, z którymi ja się nie zgadzam (...) Uważam, że kraj należy budować nie krwią, a pracą. I dlatego Hanna nie będzie mówić, że wyśle swoją rodzinę na śmierć. Ja się z tym nie zgadzam." Skoro tak, to konsekwentnie należałoby też wyciąć arię Miecznika, który mówi, że jego przyszły zięć powinien „na skinienie oddać krew”...
OdpowiedzUsuńNiemniej jednak spektakl był bardzo przyjemny wizualnie, a panie w kondukcie żałobnym, przemierzające scenę w czasie arii Stefana, były niczym z Grottgera wzięte :)
Drusilla
A w kwestii arii Miecznika pani reżyser twierdzi: „Miecznik wypowiada swoje poglądy, ma do nich prawo. Mówi, że za ojczyznę trzeba przelać krew, mówi za siebie (…) Ja na pewno nie interpretuję arii Miecznika w ten sposób, że wszyscy myślimy tak jak on, to są tylko jego poglądy.” Czyli wychodzi na to, że Miecznik ma prawo te swoje poglądy wygłaszać, a Hanna już nie. Można by zarzucić antyfeminizm ;)
OdpowiedzUsuńDrusilla
Nasz Jubilat został ocenzurowany! O tempora, o mores! I pan Piotr Wajrak się na to zgodził...
UsuńMyślę, że spodobałby Ci się gdański "Straszny dwór", bo on jest bardzo grotgerowski.