Zurga i Nadir
Photo: TVP Bydgoszcz
Operowe szczęście. Jeden z najlepszych spektakli jakie widziałam na żywo. Nie, nie idealny, ale taki jaki powinien być - zaśpiewany i zagrany z energią, mnóstwem emocji, nietekturowy i niekoturnowy. Ogromna to zasługa Andrzeja Lamperta, który bije aktorstwem na głowę wszystkich widzianych w tej roli Nadirów (wybacz, kochany Alfredo K.!). Stworzył postać niezwykle przekonującą psychologicznie. Wiarygodnie szaleć z miłości na scenie to jest sztuka! Śpiewał dobrze, bardzo dobrze nawet, choć w słynnej arii "Je crois entendre encore" przy przejściu w pianissimo była chwila, gdy obawiałam się, że głos go nie posłucha, wszystko jednak skończyło się dobrze.