Kupiłam "Straszny dwór" Davida Pountneya. No może prawie w całości kupiłam - zareklamowałbym i oddała do wymiany reżyserowi finałowe sceny - kabaretowy mazur w kibicowsko - folkowo - rokokowych strojach nie przypadł mi do gustu, wycięłabym też całą sekwencję kłótni o dzika, bo niewiele wnosi do przedstawienia.
Oglądałam kilka przygotowywanych przez Pountneya spektakli, w tym między innymi "Simpliciusa" sfilmowanego w Zurichu, czy wystawiony tam "Bal maskowy" i wiem, że lubi bawić się w teatr w teatrze. Postacie są często traktowane przez niego jak kukiełki, nie mają pogłębionej psychologii. Uwielbia groteskowe wyolbrzymienia i przejaskrawienia. Ten "Straszny dwór" też był grą z konwencjami, mnóstwo znaleźć można w nim odwołań do sztuki malarskiej. Szczególnie podobały mi się żywe obrazy nawiązujące do Francois Bouchera i Joseph-Marie Viena.
Moim zdaniem niekoniecznie należy uwspółcześniać Moniuszkę, ale tak już wiele było "Strasznych dworów" w kontuszach, że raz na jakiś czas warto pobawić się formą i spróbować poeksperymentować w inscenizacjach. Wybaczcie kochani wielbiciele kompozytora, ale nie uważam tego utworu za arcydzieło i nie traktuję go w związku z tym być może ze szczególną atencją (arcydzieła chyba wystawiać prościej). Śliczne są za to poszczególne arie a scenografia Leslie Traversa dała im bardzo dobrą oprawę.
Spektakl w całości można zobaczyć na dwóch platformach - zapisy różnią się jakością dźwięku i obrazu (może to jednak kwestia mojego sprzętu).
Ciekawe dla mnie było rozpoczęcie przedstawienia od pokazania "Bitwy warszawskiej" Kossaka. Na pierwszym planie, po lewej stronie, znajduje się tam kobieta z karabinem. Hanna śpiewając swoją arię Do grobu trwać w bezżennym stanie!... Któraż to która, tej ziemi córa też trzyma taką broń.
Pountney zrobił spektakl o bojowych, pięknych, bystrych Polkach i nieco naiwnych, lecz o dobrym sercu, przedstawicielach trochę brzydszej części mieszkańców dorzecza Wisły, którym wbrew postanowieniu nie udaje się pozostać singlami.
We mnie też czasami wstępuje duch waleczny i dlatego wyzwałabym na pałasze albo na pistolety każdego, kto twierdzi, że "młodzież" źle tu śpiewa. Bardzo dobrze słuchało mi się Jadwigi, Hanny, Zbigniewa i Stefana - piękne głosy, dużo serca i artyzmu włożyli w swoje kluczowe arie.
"Starsi" - Miecznik i Skołuba - pokazali klasę.
No i możemy cieszyć się z naprawdę wspaniałej Cześnikowej! Kradnie ta niewiasta show.
We mnie też czasami wstępuje duch waleczny i dlatego wyzwałabym na pałasze albo na pistolety każdego, kto twierdzi, że "młodzież" źle tu śpiewa. Bardzo dobrze słuchało mi się Jadwigi, Hanny, Zbigniewa i Stefana - piękne głosy, dużo serca i artyzmu włożyli w swoje kluczowe arie.
"Starsi" - Miecznik i Skołuba - pokazali klasę.
O Macieja i Damazego kruszyć kopii nie będę ...
Na marginesie - tak by mi się marzyło czytać dobre, pogłębione recenzje krytyków muzycznych. A w ich tekstach zamiast analiz marudzenie, za przeproszeniem o "pierdołach", upust frustracji politycznych itp. Jak się narzeka na jakość wykonania, jakość kształcenia w szkołach, samemu też trzeba wziąć się do roboty i o jakość swojej pracy dbać a nie komentować cudzą w stylu: "coś tam było nie tak, ale nie wiem co". Ja bym się chciała dowiedzieć od fachowca konkretnie co, a tym bardziej byłoby to z korzyścią dla wykonawców.
Edyta Piasecka - Hanna
Elzbieta Wróblewska - Jadwiga
Tadeusz Szlenkier - Stefan
Rafal Siwek - Zbigniew
Adam Kruszewski - Miecznik
Ryszard Minkiewicz - Damazy
Aleksander Teliga - Skołuba
Anna Borucka - Cześnikowa
Zbigniew Macias - Maciej
Wanda Franek - Staruszka
Joanna Motulewicz - Marta
Damian Wilma - Grześ
Dyrygent: Andriy Yurkevych
Kostiumy: Marie-Jeanne Lecca
Choreografia: Emil Wesolowski
Scenografia: Leslie Travers
Lighting: Fabrice Kebour
Reżyseria: David Pountney