Photo: Ken Howard
Śpiewali bosko:
Serbski baryton Željko Lučić był doskonały w roli Rigoletto – bardzo prawdziwy dla mnie, ludzki. Zwykły, zmęczony życiem człowiek, jakich mnóstwo widuje się na ulicy w naszej części świata. Ktoś taki, co za starych czasów byłby w PZPR dla dobrego stanowiska w pracy, ale po cichu posyłałby dzieci na religię do kościoła. Ostry język, dużo wrogów. Podobało mi się jego śpiewanie, głęboki głos z nutką metalu, przejmujące, a nie przerysowane duety z Gildą.
W charakterze Gildy - Diany Damrau też jest pewna rysa. Nie mówi wszystkiego ojcu, a to że zwrócił na nią uwagę nieznajomy w kościele na pewno uchroniłoby ją od niebezpieczeństwa. Diana Damrau podbiła moje serce w drugim akcie; w pierwszym jeszcze wydawało mi się że jej śpiewanie i gra są wykonywaną lekcją na zadany temat. Potem wszystko się zmieniło i jej piękna twarz, głos wyrażały dużo ciepłych i dramatycznych emocji. W tej realizacji nie można mieć wątpliwości – Gilda, choć przerażona porwaniem, spędziła noc z Księciem nie wbrew swej woli. Widzimy jej porozpinaną sukienkę, rozpuszczone włosy, brak butów i chociaż wstydzi się tego, co zaszło, podnosi z ziemi białą marynarkę Księcia i przytula się do niej. W ostatnich scenach, gdzie tak łatwo o łzawy sentymentalizm, jest Diana Damrau bardzo naturalna, prosta - chrześcijańska.
Dla czarnego charakteru - Księcia - Verdi skomponował pełne energii i blasku arie – Piotr Beczała śpiewa, to co napisał kompozytor wydobywając całe piękno tej muzyki. Czysta przyjemność słuchania i oglądania:) Trudno jest tu właściwie mieć duże pretensje do jego postaci – reżyser stylizując Księcia na Franka Sinatrę odebrał mu dużo mroku. Książę nie jest feudałem z armią, a choć Sinatrze zarzucano kontakty z mafią, ten wątek nie został rozwinięty mocniej w przedstawieniu. Może Michael Mayer bał się to zrobić, a myślę, że mógł spróbować, bo wtedy łatwiej byłoby mu uwiarygodnić niektóre wydarzenia… Monterone ginie z ręki ciemnych typów, ale ma się wrażenie, że to dzieje się obok Księcia, który jest przede wszystkim showmanem i korzystającym z życia młodym mężczyzną „sportowo” zaliczającym wszystkie ładne dziewczyny w mieście. Nie widzi w tym nic złego. A zarazem dla Rigoletta to rodzaj Fatum, kary za jego nieczułość wobec losu cudzych żon i córek i szyderstwa z ich mężów i ojców.
Serbski baryton Željko Lučić był doskonały w roli Rigoletto – bardzo prawdziwy dla mnie, ludzki. Zwykły, zmęczony życiem człowiek, jakich mnóstwo widuje się na ulicy w naszej części świata. Ktoś taki, co za starych czasów byłby w PZPR dla dobrego stanowiska w pracy, ale po cichu posyłałby dzieci na religię do kościoła. Ostry język, dużo wrogów. Podobało mi się jego śpiewanie, głęboki głos z nutką metalu, przejmujące, a nie przerysowane duety z Gildą.
W charakterze Gildy - Diany Damrau też jest pewna rysa. Nie mówi wszystkiego ojcu, a to że zwrócił na nią uwagę nieznajomy w kościele na pewno uchroniłoby ją od niebezpieczeństwa. Diana Damrau podbiła moje serce w drugim akcie; w pierwszym jeszcze wydawało mi się że jej śpiewanie i gra są wykonywaną lekcją na zadany temat. Potem wszystko się zmieniło i jej piękna twarz, głos wyrażały dużo ciepłych i dramatycznych emocji. W tej realizacji nie można mieć wątpliwości – Gilda, choć przerażona porwaniem, spędziła noc z Księciem nie wbrew swej woli. Widzimy jej porozpinaną sukienkę, rozpuszczone włosy, brak butów i chociaż wstydzi się tego, co zaszło, podnosi z ziemi białą marynarkę Księcia i przytula się do niej. W ostatnich scenach, gdzie tak łatwo o łzawy sentymentalizm, jest Diana Damrau bardzo naturalna, prosta - chrześcijańska.
Dla czarnego charakteru - Księcia - Verdi skomponował pełne energii i blasku arie – Piotr Beczała śpiewa, to co napisał kompozytor wydobywając całe piękno tej muzyki. Czysta przyjemność słuchania i oglądania:) Trudno jest tu właściwie mieć duże pretensje do jego postaci – reżyser stylizując Księcia na Franka Sinatrę odebrał mu dużo mroku. Książę nie jest feudałem z armią, a choć Sinatrze zarzucano kontakty z mafią, ten wątek nie został rozwinięty mocniej w przedstawieniu. Może Michael Mayer bał się to zrobić, a myślę, że mógł spróbować, bo wtedy łatwiej byłoby mu uwiarygodnić niektóre wydarzenia… Monterone ginie z ręki ciemnych typów, ale ma się wrażenie, że to dzieje się obok Księcia, który jest przede wszystkim showmanem i korzystającym z życia młodym mężczyzną „sportowo” zaliczającym wszystkie ładne dziewczyny w mieście. Nie widzi w tym nic złego. A zarazem dla Rigoletta to rodzaj Fatum, kary za jego nieczułość wobec losu cudzych żon i córek i szyderstwa z ich mężów i ojców.
Photo:Ken Howard
Bas Stefan Kocan
w partii Sparafucile to dla mnie odkrycie. Doskonały w gestach i
ruchach złoczyńca i świetnie śpiewa. Robi wrażenie (!) Jego siostrą
Maddaleną była debiutantka w MET Oksana Volkova – ma głos o ciekawej barwie, aktorsko na pewno jeszcze się rozwinie.
Z pozostałych wykonawców w pamięć zapadła mi Giovanna w wykonaniu Marii Zifczak – przyznałabym jej nagrodę za rolę drugoplanową. Typ żywcem wyjęty z portierni akademika :)
Pochwały dla reżysera za: pomysł z windami po dwóch stronach budynku – oszukany Rigoletto wsiada do jednej, aby wziąć udział w zasadzce, a jego wrogowie w tym czasie korzystając z drugiej wykradają jego córkę. Egipski sarkofag jako miejsce do ukrycia Gildy –pusty stoi potem w kasynie u Księcia. Zamiast karczmy klub na obrzeżach miasta z rurą do tańczenia na środku:) Bagażnik samochodu zamiast worka jako miejsce ukrycia ciała Gildy.
Chciałabym zobaczyć to przedstawienie jeszcze raz, najlepiej na DVD, żeby móc posłuchać i obejrzeć jego poszczególne części.
Uwagi na marginesie:
Podobnie jak Gilda, Diana Damrau ma skłonność do poświęceń - zgodziła się włożyć wyjątkowo upiornego kroju niebieską sukienkę:)
Złapałam się na tym, że przestraszyłam się, gdy w kameralnej scenie rozmowy Rigoletta z Gildą za ich plecami pojawił się w mroku Książę:) „O, nie!”, pomyślałam, jak dziecko, które w przedstawieniu dostrzega wilka, którego nie widzi Czerwony Kapturek.
Na miejscu reżysera wybrałabym inny sposób zabójstwa Monterone – groteskowo wyszedł strzał z pistoletu. Z tego co mi wiadomo szejkowie bywają w kasynach- nie dziwi, więc, że szejk jest stałym bywalcem. Rozumem, że reżyser uważał, że groźniej będzie brzmiało teraz przekleństwo wypowiedziane przez kogoś z Bliskiego Wschodu … Ale dlaczego szejk nazywa się Monterone ? Konsekwentnie zmieniłabym nazwisko.
Proponuję embargo na wywiady Rene Fleming w przerwach. Sztucznie to dziewczyna robi jakoś …
Z pozostałych wykonawców w pamięć zapadła mi Giovanna w wykonaniu Marii Zifczak – przyznałabym jej nagrodę za rolę drugoplanową. Typ żywcem wyjęty z portierni akademika :)
Pochwały dla reżysera za: pomysł z windami po dwóch stronach budynku – oszukany Rigoletto wsiada do jednej, aby wziąć udział w zasadzce, a jego wrogowie w tym czasie korzystając z drugiej wykradają jego córkę. Egipski sarkofag jako miejsce do ukrycia Gildy –pusty stoi potem w kasynie u Księcia. Zamiast karczmy klub na obrzeżach miasta z rurą do tańczenia na środku:) Bagażnik samochodu zamiast worka jako miejsce ukrycia ciała Gildy.
Chciałabym zobaczyć to przedstawienie jeszcze raz, najlepiej na DVD, żeby móc posłuchać i obejrzeć jego poszczególne części.
Uwagi na marginesie:
Podobnie jak Gilda, Diana Damrau ma skłonność do poświęceń - zgodziła się włożyć wyjątkowo upiornego kroju niebieską sukienkę:)
Złapałam się na tym, że przestraszyłam się, gdy w kameralnej scenie rozmowy Rigoletta z Gildą za ich plecami pojawił się w mroku Książę:) „O, nie!”, pomyślałam, jak dziecko, które w przedstawieniu dostrzega wilka, którego nie widzi Czerwony Kapturek.
Na miejscu reżysera wybrałabym inny sposób zabójstwa Monterone – groteskowo wyszedł strzał z pistoletu. Z tego co mi wiadomo szejkowie bywają w kasynach- nie dziwi, więc, że szejk jest stałym bywalcem. Rozumem, że reżyser uważał, że groźniej będzie brzmiało teraz przekleństwo wypowiedziane przez kogoś z Bliskiego Wschodu … Ale dlaczego szejk nazywa się Monterone ? Konsekwentnie zmieniłabym nazwisko.
Proponuję embargo na wywiady Rene Fleming w przerwach. Sztucznie to dziewczyna robi jakoś …
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz