czwartek, 1 listopada 2018

Awantura w Recco, czyli Drzewko wolności - Opera Nova 28.10.2018

Tytułowe drzewko wolności obecne cały czas na scenie - jak widać wątłe i w niezbyt dobrym stanie.
W uwerturze cofamy się z czasów współczesnych do końca XVIII wieku.

Muszę się pozachwycać, więc sporo będzie ochów i achów. Zacząć wypada od zręcznej fabuły Wojciecha Młynarskiego, miłej dla ucha muzyki Macieja Małeckiego oraz świetnej reżyserii Macieja Wojtyszki i Magdaleny Małeckiej - Wypych. Wciągnęła mnie akcja, więc pewnie dopiero następnym razem, a wybiorę się na pewno, zajmę się rozszyfrowywaniem muzycznych cytatów. - utwór jest zabawą  stylami muzycznymi są więc w nim nawiązania do Rossiniego, Mozarta, Moniuszki. 
Rzecz dzieje się w czasach napoleońskich w małej włoskiej nadmorskiej mieścinie, gdzie leczy się z ran dzielny legionista Tadeusz. Zakochuje się on z wzajemnością w pięknej córce burmistrza Sylwii, lecz walczy z uczuciem, bo Ojczyzna w potrzebie. Don Alberto, jej ojciec, początkowo nie jest skłonny oddać ręki swego dziecka cudzoziemcowi, jednak gdy ten broni mężnie Recco przed napadem piratów przekonuje się do Polaka. Miasto nie zostaje zdobyte przez niecnych Barbaresków głównie dlatego, że w jego obronie stają dziewczyny pod wodzą Sylwii, zaś męska część trwożliwie rejteruje. Jedynie nasz mężny rodak, jego sługa, oddział kobiet i kilku mieszczan stawia czoła napaści. Wszystko kończy się uroczym happy endem. Miłość zwycięża, nasz bohater sadzi na rynku tytułowe drzewko wolności.


"Awantura w Recco" daje możliwość popisania się umiejętnościami wokalnymi i aktorskimi wielu artystom, ponieważ autorzy stworzyli całą galerię sympatycznych postaci. Tutaj rozpocznę litanię pochwał. Najbardziej podobał mi się Janusz Ratajczak w roli podstępnego i zdradzieckiego Orlando, który knuje spisek z piratami. Głos brzmiał pięknie, dykcja świetna i fantastyczna vis comica. Doskonały był też Leszek Skrla jako miłośnik starożytności, sypiący sentencjami Don Marcello, podobnie jak dysponujący soczystym basem i słuszną posturą Łukasz Jakubczak, który wcielił się w próżnego i  nieco tchórzliwego burmistrza. Bardzo miłą niespodzianką był też tenor Jakub Zarębski w niewielkiej, ale muzycznie bardzo ciekawej partii Rybaka. Dorotę Sobczak cenię i tym razem wspaniale wypadła jako herszt piratów. Arkadiusz Anyszka, kolejny utalentowany baryton na naszych scenach, przystojnie wyglądał i elegancko zaśpiewał i zagrał swojego Tadeusza. Przezabawni i przecudni byli Rajcy. Wszyscy czterej panowie zasługują na duże brawa, tym bardziej że mieli kilka trudnych choreograficznie scenek. Co natomiast stało się tego wieczoru z Małgorzatą Polkowską nie wiem - prawie nie było jej słychać. Blado niestety wypadła - może to błąd obsadowy, bo rola, jak mi się zdaje wymaga bardziej dramatycznego sopranu.
Pyszna naprawdę zabawa, włącznie z próbami ściągania haraczu od publiczności przez piratów. To najbardziej "niewspółczesna" z wszystkich dotychczas wysłuchanych przeze mnie "współczesnych" oper. Za Mickiewiczem, od którego pomysł na libretto podobno wziął Młynarski, powiedziałabym "To lubię"!




Kompozytor: Maciej Małecki
Autor libretta: Wojciech Młynarski wg pomysłu Adama Mickiewicza

Reżyseria: Maciej Wojtyszko, Magdalena Małecka-Wippich
Kierownictwo muzyczne: Anna Duczmal-Mróz
Scenografia: Wojciech Stefaniak
Kostiumy: Wanda Kowalska
Choreografia / ruch sceniczny: Jarosław Staniek
Przygotowanie chóru: Henryk Wierzchoń
Reżyseria świateł: Maciej Igielski
Asystent reżysera: Dorota Borowicz
Asystent dyrygenta: Jagoda Wyrwińska
Asystent choreografa: Katarzyna Zielonka
Autor plakatu: Wojciech Stefaniak
Tadeusz – Arkadiusz Anyszka
Don Alberto – Łukasz Jakubczak
Sylwia – Magdalena Polkowska
Don Marcello – Leszek Skrla
Orlando – Janusz Ratajczak
Don Domenico – Adam Zdunikowski
Rajca I – Nazarii Kachala
Rajca II – Dominik Sierzputowski
Rajca III – Bartłomiej Kłos
Rajca IV – Janusz Żak
Maciek – Kamil Olpiński
Rybak – Jakub Zarębski
Dowódca Barbaresków – Dorota Sobczak

2 komentarze:

  1. Ja zwroce jeszcze uwagę na pomysły reżyserskie nawiązujące do bieżącej polityki: czarne parasolki, transparent "Prawda plus", usychające drzewko wolności przenoszone z miejsca na miejsce, kordon na czarno ubranych mężczyzn stojących w rozkroku twarzą do demonstrantów i finałowa scena o wydźwięku lekko pesymistycznym. Pielęgnujmy to drzewko wolności bo usycha. Wprawdzie bylo to nienachalne ale jednak moim zdaniem na stulecie niepodleglosci podtekst jej zagrożenia niekonieczny. Jako motto powinny słuzyć raczej słowa. "Tylko ludzie prawdziwie wolni mogą się naprawdę bawić". A zabawa była przednia. Opera Nova nie zawodzi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Te czarne parasolki to był dla mnie jedyny tzw. "suchar", bo się kojarzą ze sporem aborcyjnym a to tutaj ni przypiął ni przyłatał. Bez sensu.

    OdpowiedzUsuń